Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kardynał Stefan Wyszyński zostanie beatyfikowany

Portret prymasa Wyszyńskiego (piesza pielgrzymka na Jasną Górę) Portret prymasa Wyszyńskiego (piesza pielgrzymka na Jasną Górę) Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Papież Franciszek zatwierdził dekret potwierdzający cud za wstawiennictwem ks. Stefana Wyszyńskiego, kardynała, prymasa Polski, zmarłego w 1981 r. Oznacza to, że dopełnił się proces jego beatyfikacji i otwarła droga do wyniesienia na ołtarze Kościoła rzymskokatolickiego: kanonizacji.

Wkrótce podane zostaną data i miejsce kościelnych uroczystości beatyfikacyjnych oraz nazwisko ich przewodniczącego.

Czytaj też: Kardynał Wyszyński – pomnik wart uczłowieczenia

Cud w diecezji szczecińsko-kamieńskiej

W tradycji rzymskokatolickiej jednym z warunków ogłoszenia kogoś osobą beatyfikowaną (błogosławioną) w Kościele jest cud dokonany za jej wstawiennictwem. Kanonizacja wymaga dwóch cudów. Cud powinien być potwierdzony przez ekspertów medycznych, także niezwiązanych formalnie z Kościołem.

Jeśli orzekną oni, że powodów ustąpienia nieuleczalnej choroby nie da się wyjaśnić na gruncie aktualnej medycznej wiedzy naukowej, Kościół uznaje je za zdarzenie cudowne. I przypisuje je wstawiennictwu osoby, do której zanoszono modły w intencji uzdrowienia.

Cud, o którym mowa, miał się zdarzyć w diecezji szczecińsko-kamieńskiej w 1988 r. Do zdrowia powróciła 19-letnia wówczas kobieta chora na nowotwór tarczycy, uznany wtedy za nieuleczalny. Przełom miał nastąpić po „intensywnych modlitwach za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego” – poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna, nie podając bliższych szczegółów.

Należy to rozumieć zapewne tak, że w intencji ozdrowienia chorej ona sama, jej bliscy oraz inne osoby, np. zakonnice, prosiły w modlitwach prymasa Wyszyńskiego o wstawiennictwo u Boga, z którym, jak wierzą katolicy, może on duchowo obcować. Po 30 latach od ozdrowienia kobieta żyje i funkcjonuje.

Czytaj też: Historyczne orędzie biskupów polskich i polityczna burza

Zadanie dla kardynała Nycza

Jeśli miejscem ogłoszenia (promulgacji) dekretu o beatyfikacji kard. Wyszyńskiego okaże się Warszawa, w której „Prymas Tysiąclecia” przez długie lata kierował sprawami Kościoła w Polsce, będzie to duże wydarzenie religijne. Ale także narodowe w tym znaczeniu, że nawet wśród osób niewierzących, w tym niezwiązanych z Kościołem historyków, kard. Wyszyński był postrzegany jako mąż stanu, broniący polskiej racji stanu w Polsce pod autorytarnymi rządami „monopartii” związanej ideologicznie i politycznie z Moskwą. W plebiscycie na najwybitniejszych rodaków ogłoszonym przez „Politykę” u progu XXI w. Stefan Wyszyński zajął 7. miejsce (numerem jeden został Karol Wojtyła).

Ta rola „interreksa”, przywódcy narodowego w czasach braku pełnej suwerenności, była z jednej strony tytułem do chwały, ale rodziła pewien problem z punktu widzenia kościelnej procedury beatyfikacyjnej. Trwała ona w sumie, na kolejnych etapach, aż 30 lat. Kościelni eksperci musieli przebadać, jak rola przywódcy narodowego (a więc w konsekwencji i politycznego) miała się w życiu i dziele Prymasa do jego chrześcijaństwa. Czy był wielkim przywódcą i świętym wyznawcą Chrystusa w tym samym stopniu?

Podpis Franciszka pod dekretem beatyfikacyjnym oznacza, że Kościół ostatecznie odpowiedział na te pytania twierdząco. Kardynał Kazimierz Nycz, następca Wyszyńskiego na urzędzie metropolity warszawskiego, będzie musiał odpowiedzieć na inne pytanie: jak przeprowadzić uroczystości związane z beatyfikacją Prymasa tak, aby uchronić je przed doraźnym upolitycznieniem na użytek obecnej władzy.

Czytaj też: Jak Wojtyła został papieżem

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną