Kraj

Mocniej na koniec

Może na koniec kampanii warto, żeby opozycja, chociaż na chwilę, wywikłała się z licytacji na obietnice.

Tuż przed wyborami sondaże zgodnie przewidują zwycięstwo PiS, z wynikiem między 40 a 45 proc., ale wciąż nie odbierają opozycji szansy na remis, a nawet na paropunktową przewagę. Będzie decydował podział głosów wśród jeszcze niezdecydowanych oraz poziom i rozkład frekwencji, ściślej – gdzie, w sensie socjologicznym i geograficznym, nastąpi większa mobilizacja elektoratów (piszemy o tym szerzej na w tekście „Zagadka frekwencyjna”). To zapowiada ostrą końcówkę kampanii i polityczną nerwowość zapewne aż do ogłoszenia oficjalnych wyników przez PKW. Fakt, że nadal nie jest pewne, czy po wyborach PiS utrzyma władzę, już trzeba uznać za spory sukces opozycji – z tym że bardziej opozycyjnych wyborców niż partii.

Kampanię wyborczą, według prostych marketingowych kryteriów, zdecydowanie wygrał PiS i gdyby traktować ją jak casting, w którym na końcu publiczność głosuje na lepszego performera, bogatszy show czy zabawniejsze iluzje, to PiS powinien zwyciężyć 80:20. Skala zaangażowanych po stronie PiS środków, także publicznych, rozmach konwencji (artykuł Ewy Wilk „Sztab szykuje, przywódca triumfuje, tłum skanduje”), dyscyplina partyjnych kadr, mobilizacja aparatu państwowego, wykorzystanie kontrolowanych mediów do agresywnej akcji propagandowej itp. – wszystko to potwierdza jedynie, że już w tych wyborach osiągnęliśmy stan głębokiej nierównowagi sił między władzą i opozycją. Każe też podejrzewać, że ewentualne zwycięstwo PiS jedynie pogłębi tę dysproporcję w przyszłości. Zresztą sam prezes Kaczyński coraz śmielej snuje plany na następne dwie–trzy kadencje.

Polityka 40.2019 (3230) z dnia 01.10.2019; Przypisy Naczelnego; s. 6
Reklama