Policja zatrzymała funkcjonariusza Straży Marszałkowskiej, który groził śmiercią posłance Katarzynie Lubnauer, kandydatce opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej w nadchodzących wyborach parlamentarnych. W chwili, kiedy o tym piszę, nikt z najwyższego kierownictwa rządzącej „zjednoczonej prawicy” nie zareagował publicznie na ten przerażający fakt.
Normalnie każdy obywatel może oczekiwać, że służby państwowe czuwają nad jego bezpieczeństwem. Ale normalność przestaje obowiązywać, gdy dowiadujemy się z mediów, że hejterzy działają w resortach i instytucjach państwa polskiego.
Już nie „świątynia polskiej demokracji”
W sprawie pogróżek pod adresem posłanki Lubnauer mnożą się pytania. Czy to możliwe, że nikt w Straży Marszałkowskiej nie miał żadnych uwag do jego 19-letniej służby? Bo jeśli tak, to jak to możliwe, żeby zionął nienawiścią do osoby, którą powinien ochraniać? Jak to możliwe, by ktoś taki mógł zdać pozytywnie stosowne testy na funkcjonariusza i przez długie lata nie zdradzić się ze swym ekstremizmem? A jeśli zdołał się uchować, to kto za to odpowiada w dowództwie Straży i kancelarii Sejmu?
Anonimowy wpis z wulgaryzmami i pogróżkami jest kolejnym ciosem w wizerunek „świątyni polskiej demokracji” pod jej obecnymi władzami. Żenujące jest uchylanie się marszałek Elżbiety Witek od komentarza dla dziennikarzy. Mantra „nie znam sprawy” na tak wysokim szczeblu jest lekceważeniem opinii publicznej. Wstyd.
Ale ten proces postępuje na Wiejskiej od dawna. Pamiętamy doskonale brutalne próby funkcjonariuszy Straży Marszałkowskiej likwidacji protestu w obronie osób z niepełnosprawnościami. Może hejter brał w niej udział?
Ewa Siedlecka: Stój, Straż Marszałkowska strzela!
Opozycja żyje w strachu
Pod rządami marszałka Kuchcińskiego rozszerzono uprawnienia Straży w ramach przekształcania Sejmu w twierdzę PiS, w której posłowie opozycji są traktowani jak zło konieczne, przeszkadzające w „dobrej zmianie”, gdy w rzeczywistości to oni właśnie służą demokracji w Rzeczpospolitej, a nie tylko interesom partyjnym.
No i jest ta straszna aluzja do zamordowania prezydenta Pawła Adamowicza, którą hejter nie wahał się zakończyć swojej groźby pod adresem wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej. Moralne dno. Tylko że to dzieje się w służbie sejmowej, a nie w internetowym szambie.
Dobrze, że posłanka Lubnauer zgłosiła pogróżkę policji, dobrze, że policja stanęła na wysokości zadania. Ale co dalej? Czy prokuratura ministra Ziobry wykaże się takim samym tempem i skutecznością działania? W normalnym państwie prawa demokratyczna opozycja nie żyje w strachu przed funkcjonariuszami władzy. Inaczej państwa prawa już nie ma.
Czytaj także: Straż Marszałkowska stanie się służbą specjalną PiS