W „Polsce. The Times” Rafał Matyja o relacji państwo–partia: „Nie potrzebujemy elity politycznej, która będzie nas umacniała w naszym patriotyzmie. Jesteśmy w nim umocnieni do bólu. Potrzebujemy elit, które będą potrafiły zarządzać państwem tak, by potrafiło ono definiować swe interesy. Interesy państwa, a nie partii. Dziś państwo jest niespójne, składa się z fragmentów, które działają według własnej logiki. Nikt nie zarządza całością. (…) Nie oceniając, czy Kaczyński chciał dobrze, czy źle – wiadomo, że mu nie wyszło. Nie przywrócił koherencji i spójności w żadnej dziedzinie przy pomocy aparatu partyjnego działającego na zewnątrz państwa. Raczej podporządkował całość państwa interesowi partii”.
Michał Szułdrzyński odniósł się w „Rzeczpospolitej” do hasła „walki z postkomunizmem”: „Państwo polskie w wielu miejscach jest z dykty nie z powodu ataku sił postkomunizmu i wrogów chrześcijaństwa, ale z powodu decyzji Jarosława Kaczyńskiego. Kolejki w służbie zdrowia rosną nie dlatego, że postkomuniści sypią piach w tryby dobrej zmiany, ale dlatego, że PiS nie poradziło sobie z podstawowymi reformami usług publicznych. Wolało skierować strumień miliardów złotych do kieszeni obywateli, niż zainwestować w reformę państwa: podnieść pensje lekarzom, nauczycielom czy pracownikom administracji. (…) Przeludnienie w szkołach jest efektem robionej bez głowy reformy edukacji, a nie zemstą postkomunizmu”.
Prezes Kaczyński poirytował Stanisława Mancewicza („Tygodnik Powszechny”): „Zarzutem nihilizmu wobec swoich oponentów, realnych bądź wymyślonych, posługiwali się w historii w zasadzie wszyscy znani nam totaliści, czy jak kto woli psychopaci, odkąd słowo to weszło do języka używanego przez masy.