Oficjalnie politycy PiS wystrzegają się triumfalizmu, ale emanuje z nich pewność siebie, a przyznać też wypada, że w przeciwieństwie do konkurencji z PO czy Lewicy potrafią z rozmachem zrobić wyborczą konwencję. Pierwszymi mówcami w Lublinie byli nie politycy, lecz rodzina Piskorzów z Otwocka, która dziękowała ze sceny za program 500 plus. Trik sprytny, bo wzmacniający przekaz o „wiarygodności”, którym od dłuższego czasu raczą wyborców politycy PiS. Jeśli kluczowe obietnice zostały spełnione w tej kadencji, to – przekonuje obóz rządzący – kolejne też będą realizowane.
Czytaj także: Listy PiS do Sejmu i Senatu, czyli spryt prezesa
Kaczyński broni Kościoła i rodziny
Ale parę tysięcy działaczy przyjechało do Lublina przede wszystkim dla Jarosława Kaczyńskiego, który w długim przemówieniu skupił się nie tylko na obietnicach, lecz przede wszystkim dał słuchaczom wykład typu: „gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy”.
U podstaw programu PiS są „polskość” (która nie jest sprzeczna z „europejskością”) oraz Kościół katolicki. – Kościół był i jest głosicielem i dzierżycielem jedynego, powszechnie znanego w Polsce systemu wartości – mówił Kaczyński. I dodał, że „każdy dobry Polak musi wiedzieć, jaka jest rola Kościoła, musi wiedzieć, że poza nim jest nihilizm i ten nihilizm my odrzucamy”.
Szef PiS bronił też rodziny, ale wyłącznie takiej, która odpowiada gustom PiS.