W zeszłym tygodniu wypłynęły nowe informacje na temat Jarosława Kaczyńskiego. Na konwencji PiS w Sieradzu europosłanka Lichocka w bezkompromisowym wystąpieniu porównała dokonania Jarosława Kaczyńskiego do dokonań króla Łokietka, zaś w wywiadzie dla TVN premier Morawiecki poszedł jeszcze dalej i porównał Jarosława Kaczyńskiego ze sobą, stwierdzając, że prezes PiS byłby premierem lepszym od niego.
Słowa Morawieckiego odsłaniają smutną prawdę, że cokolwiek zrobiłby on jako premier, prezes PiS i tak zrobiłby to wszystko lepiej. Morawiecki dał do zrozumienia, że jego problem polega nie na tym, że uważa, iż jest słabym premierem, tylko na tym, że nawet jeśli uważałby, że jest najlepszy, Jarosław Kaczyński i tak byłby lepszy. Dziwię się, że znając nieludzką zdolność Kaczyńskiego do bycia lepszym od najlepszych, Morawieckiemu wciąż chce się jeszcze odnosić jakieś sukcesy.
W Sieradzu posłanka Lichocka bardzo chwaliła króla Łokietka, mówiąc: „To Władysław Łokietek siłą swojej woli, siłą swoich działań, stworzył polskie państwo na nowo”. Jednocześnie przypomniała zebranym, że nawet historyk Paweł Jasienica nie przewidział, „że w przyszłości nadejdą politycy, którzy również będą obdarzeni siłą woli potrzebną do odbudowy polskiego państwa, do scalenia polskiej wspólnoty. Wiecie oczywiście, o kim mówię”.
Oczywiście, że wiemy, niech Lichocka nie będzie taka mądra i nie myśli, że tylko ona wszystko wie. Działanie siły woli Jarosława Kaczyńskiego jest wszystkim znane, wiemy, co ta wola potrafi, a w Sieradzu siłę woli prezesa czuć było wyraźnie. Nie ma na razie twardych dowodów, że przemówienie Lichockiej było wyłącznie skutkiem działania siły woli Jarosława Kaczyńskiego, ale nie wykluczałbym tego. Jak również tego, że wytworem silnej woli Kaczyńskiego jest również sama Lichocka.