Armia na pokaz: Kraby, Raki i Langusty
Brak sprzętu i kłopot z generałami. Idzie armia na pokaz
Gdyby ktoś oceniał Wojsko Polskie po defiladzie w Katowicach, mógłby być dumny. W szyku sprzęt dopiero co dostarczony, zupełnie nowy i ten wciąż nowoczesny, choć służący dekadę i dłużej. Artylerię będą reprezentować nowiutkie Kraby i Raki, za którymi przejadą mające już 20 lat Dany i Langusty. Z czołgów pojadą Leopardy dwóch typów, kupione w ostatnich 15 latach i nieco starsze polskie Twarde. Zabraknie tego, co tworzy codzienną rzeczywistość sił lądowych i powietrznych. Decyzja, by nie pokazywać skierowanych do kluczowej misji NATO starych czołgów T-72, muzealnych wozów bojowych BWP czy haubic Goździk, to wybór MON, wynikający z awersji do „posowieckiego” sprzętu.
Czytaj też: MON w natarciu, czyli szybki plan Błaszczaka
Brak sprzętu to nie wszystko
Fakt, że drugi rok z rzędu nie będzie na defiladzie myśliwców MiG-29, to już skutek zapaści lotnictwa bojowego i przedłużającego się uziemienia maszyn, które tylko na papierze wciąż są jego podporą. PiS rzucało dużo haseł o modernizacji, efektów dostarczyło jednak mniej. Trudno jest szybko wymienić wojskowe samoloty, chyba że chodzi o odrzutowce dla VIP-ów, tu determinacji nie zabrakło.
Ale brak sprzętu to kwestia drugorzędna. Prawie cztery lata po objęciu rządów przez PiS z najwyższych stanowisk w wojsku zniknęli niemal wszyscy generałowie, których obecna władza zastała. Ze służby zwalniali się lub byli usuwani 50-latkowie z dekadą służby przed sobą. Na ich miejsce weszli nowi, z przyspieszonego awansu, co podważa zaufanie do noszonych na ramieniu gwiazdek i osłabia dowództwa.