Dymisja marszałka Sejmu spowodowana ujawnieniem skandalicznej afery z wykorzystywaniem lotów o statusie „HEAD” do celów prywatnych wywołała falę zmian personalnych. Spodziewano się, że Kuchcińskiego zastąpi dotychczasowy wicemarszałek Ryszard Terlecki. Obaj w młodości udzielali się jako hippisi, ten pierwszy nosił wieloznaczny pseudonim Członek, a drugi zwał się Pies. Wtedy kontestowali system, nosili we włosach kwiaty i głosili pacyfizm. Po latach Członek z Psem całkowicie odcięli się od młodzieńczych ideałów i na całego zajęli się umacnianiem systemu IV RP. Według logiki, z jaką w PiS rozdaje się stanowiska, to właśnie Pies powinien objąć fotel marszałka, w oficjalnej hierarchii uważanego za drugą osobę w państwie. Należało mu się to, nomen omen, jak psu kość.
Daniel Passent: Kuchciński poleciał nieładnie
Pochwała niekompetencji
Z niejasnych jeszcze powodów prezes PiS wolał jednak obdarzyć tym awansem Elżbietę Witek, a nie byłego hippisa. To dziwna nominacja, bo całkiem niedawno, po wiosennych wyborach do Parlamentu Europejskiego, pani Witek została ministrem spraw wewnętrznych, chociaż wydawało się, że na sprawach służb mundurowych podlegających temu resortowi kompletnie się nie zna. I chyba faktycznie to ministrowanie nie bardzo jej się udało, bo przecież na karb jej niekompetencji można zrzucić brak odpowiedniego zabezpieczenia Marszu Równości w Białymstoku, gdzie doszło do brutalnych napaści na uczestników legalnego zgromadzenia, a skromne siły policyjne nie były w stanie zapewnić bezpieczeństwa zagrożonym osobom. Ale jeśli za karę dostaje się taki awans jak ona, to znaczy, że warto na niczym się nie znać. Prezes PiS, jak widać, docenia brak kompetencji.
Jest prawie pewne (kiedy piszę te słowa), że na stołku szefa resortu spraw wewnętrznych Elżbietę Witek zastąpi minister koordynator ds. służb specjalnych Mariusz Kamiński. To już zakrawa na drwinę, bo jeszcze nigdy na stołku ministra nadzorującego ściganie przestępców nie zasiadał człowiek sam uznany za przestępcę. Ten jego kryminalny status przypieczętował sam prezydent Andrzej Duda, ułaskawiając Kamińskiego, skazanego wcześniej za poważne nadużycie stanowiska na karę więzienia przez warszawski sąd. Aktem łaski można przecież objąć wyłącznie przestępcę, a nie człowieka niewinnego.
Ewa Siedlecka: Uchwała Sądu Najwyższego w sprawie ułaskawienia Kamińskiego
Zamiana złego na gorsze
Od dawna wiele się mówi o kłopotach natury, nazwijmy to, zdrowotnej Mariusza Kamińskiego. Z tego powodu praktycznie nie udziela się publicznie. Jak ten ukryty za podwójną gardą i tajemniczy polityk da sobie radę na stanowisku wymagającym, według ustalonej za rządów PiS dworskiej obyczajowości, pokazywania się, przecinania wstęg, przemawiania i aktywności w Sejmie – oto jest pytanie.
Jedno jest pewne: połączenie w rękach Kamińskiego dwóch tek ważnych resortów rokuje jak najgorzej. Służby specjalne od czterech lat ogarnęła stagnacja, tak przynajmniej uważają eksperci. Zamiast sukcesów – skandale nieomijające samego ministra. Można sobie wyobrazić, że podobny model zarządzania zostanie teraz wprowadzony do MSWiA, a to oznacza realne kłopoty milionów pozbawianych poczucia bezpieczeństwa obywatelek i obywateli.
To już reguła, że karuzela kadrowa spod znaku PiS oznacza za każdym razem zamianę złego na jeszcze gorsze. I nie należy mieć złudzeń, że może być inaczej, skoro znany jest skład ławki rezerwowych. W tym sensie trudno się prezesowi dziwić, że sięga po Elżbietę Witek i Mariusza Kamińskiego. W zapasie ma przecież takie tuzy jak nieoceniony Marek Suski i jemu podobni. Chociaż kto wie, może i tego doczekamy – Suski i inni przecież nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Z zapartym tchem należy czekać na nowe pomysły personalne, które wykuwają się na Nowogrodzkiej.
Mariusz Janicki: Jak się odczepić od PiS