Osławioną homilię abp. Marka Jędraszewskiego z wątkiem „tęczowej zarazy” przyjęto w krakowskiej Bazylice Mariackiej brawami. W mszy rocznicowej wzięli udział m.in. przedstawiciele obecnej władzy. Ale nie wszystkim mieszkańcom Krakowa homilia się podobała. Wielu oburzyło perfidne wykorzystanie rocznicy powstania warszawskiego do kolejnego ataku na osoby LGBT. Pod rezydencją biskupią przy ul. Franciszkańskiej pojawiła się obywatelska pikieta z tęczową flagą. Jeden z uczestników protestu trzymał plakat: „Jestem człowiekiem, a nie zarazą”. Inny – ze słowami: „Sam jesteś zarazą”.
Abp Jędraszewski, mówiąc o „ideologii LGBT”, posłużył się terminem propagandy kościelnej i prawicowej. Ten wybieg miał go osłonić przed zarzutami, że sieje nienawiść do ludzi. Bo przecież on mówi tylko prawdę. Ale to nonsens. „Neomarksistowska ideologia LGBT” jest wymysłem ultrakonserwatystów, kolejnym fundamentalistycznym importem z USA. Ma dyskredytować na podobnej zasadzie, jak hasła antykomunistów ostatniej minuty o „czerwonej hołocie” mają zniesławiać krytyków „zjednoczonej prawicy” i środowisk skrajnej prawicy.
Nie ma żadnej „ideologii” LGBT; jest prosta sprawa obrony równych praw obywateli, zasad tolerancji i nowoczesnej edukacji seksualnej. Jeśli Kościół krzywi się na termin „ideologia katolicka”, używany przez jego krytyków, niech sam nie stosuje kłamliwego określenia. Jeśli nie chce, aby mówiono o „czarnej zarazie”, niech nie prawi bajd o „tęczowej”. A abp Jędraszewski niech przeczyta książkę Doroty Hall o chrześcijanach LGBT w Polsce (sam był zresztą bliskim współpracownikiem biskupa geja Juliusza Paetza). Wydana pod auspicjami PAN w 2016 r.