JULIUSZ ĆWIELUCH: – Czy Marek Kuchciński – zwany już na wzór „polnego” „marszałkiem lotnym” – naruszył procedury?
GENERAŁ MIROSŁAW RÓŻAŃSKI, były dowódca generalny Rodzajów Sił Zbrojnych RP: – Nie mówimy o jakimś wyskoku pana marszałka, tylko o systemowym łamaniu przepisów, w które zaangażowanych było kilka instytucji. Przecież te loty nie odbywały się w próżni prawnej. A pan marszałek sam sobie nie załatwiał samolotów. Każdy przelot o statusie HEAD odbywa się na podstawie instrukcji szczegółowo opisanej w Decyzji nr 146 Ministra Obrony Narodowej z 24 października 2018 r. Wart odnotowania jest fakt, że poprzednia instrukcja wprowadzona Decyzją Nr 2 MON z 4 stycznia 2013 r. zawierała załącznik nr 10 i był to „Wzór listy pasażerów”. Aktualna instrukcja, wprowadzona przez ministra Błaszczaka, takiej listy nie przewiduje.
Dlaczego?
Może dlatego, żeby trudniej było tę wiedzę posiąść. Co nie znaczy, że to niemożliwe. Organizujący lot, w tym wypadku Kancelaria Sejmu, nie później niż dzień przed przelotem przekazuje informacje o osobach na pokładzie do komendanta Służby Ochrony Państwa. Te same dane trafiają również do realizatora lotu, czyli dowódcy 1. Bazy Lotnictwa Transportowego. Ewidencję złożonych zapotrzebowań i wykonanych lotów prowadzi dowódca generalny. Mamy cztery kluczowe dla funkcjonowania państwa instytucje, w których najwyraźniej nikomu nie przeszkadzało łamanie przepisów.
Zdaje się, że instrukcja mówi, że oficjel może zabierać „małżonkę” i „personel towarzyszący”.
Może, ale tylko jeśli małżonka jest członkiem oficjalnej delegacji, czyli bierze udział w wydarzeniu, na które leci osoba o statusie HEAD.