Były upały i jeszcze będą. Lekarze zalecają, by pić jak najwięcej, najlepiej niegazowaną wodę. Jest na wyciągnięcie ręki, w sklepie, kiosku, automacie. Gazowana, niegazowana, niskosodowa, z mikroelementami. W butelkach dużych i małych. Kiedy już woda wypita, trzeba się pozbyć butelki. Wrażliwi ekologicznie szukają kosza na plastikowe odpady, co nie jest proste, mniej wrażliwym wystarczy zwykły kosz, o ile zdołają wcisnąć pustą butelkę w stos wcześniej wyrzuconych. Inni ciskają ją gdziekolwiek, co widać wszędzie.
W ubiegłym roku Polacy wypili 4,7 mld litrów butelkowanej wody. Coraz gorętszy klimat sprawia, że pijemy coraz więcej, w tym roku pewnie przekroczymy 5 mld litrów. Picie zwykłej wody z kranu zawsze jest możliwe, ale kranówka wciąż ma w Polsce (na ogół niesłusznie) złą reputację, wolimy butelkowaną. Przeciętna trzyosobowa polska rodzina opróżnia do tysiąca butelek rocznie. W sumie wyrzucamy ok. 156 tys. ton plastikowych butelek, czyli zapewne 4–5 mld sztuk w ciągu roku (szczegółowych danych brak). Butelki PET (to skrótowa nazwa politereftalanu etylenu) obok toreb foliowych mają największy udział w naszych plastikowych śmieciach. Produkujemy ich coraz więcej, bo sklepowe półki uginają się dziś pod ciężarem nie tylko butelkowanej wody, soków, napojów energetycznych, ale i tysięcy towarów spożywczych w plastikowych opakowaniach. Porcje są coraz mniejsze, za to opakowania coraz większe i wymyślniejsze. Chcemy kilka plasterków wędliny albo sera? W koszyku ląduje zafoliowana tacka. Odrobina śledzia i już mamy go w solidnym plastikowym opakowaniu. Producenci branży spożywczej używają do pakowania coraz więcej plastiku, nawet tych produktów, które wcześniej sprzedawano luzem lub używając papieru, jak chleb, owoce, warzywa czy mięso. A my te opakowania chwilę później, bez zmrużenia oka, wyrzucamy.