Po trzech dniach od opublikowania na stronie resortu komunikatu w tej sprawie minister Zbigniew Ziobro wycofał się z tego zamiaru. Według Radia RMF miał tego zażądać Jarosław Kaczyński. Choć prawdopodobnie nie tyle przez wzgląd na wolność debaty publicznej, co w przekonaniu, że proces byłby przegrany.
Ale niezależnie od tego samo wydarzenie: zapowiedź pozwu o opinię prawną, to wydarzenie bez precedensu. Narusza nie tylko wolność debaty publicznej, ale również wolność badań naukowych. Funkcjonariusze władz PiS i instytucje, takie jak NBP czy TVP, specjalizują się w wytaczaniu spraw sądowych swoim krytykom, w tym dziennikarzom i posłom opozycji, czy też konstytucyjnemu organowi, jakim jest Rzecznik Praw Obywatelskich. Wszystko w celu zamrożenia dyskusji. Ale pozew o opinię prawną – do tego sporządzoną przez naukowców – to nowa jakość.
Z opiniami się polemizuje, nie zaś próbuje kneblować oponentów. Krakowska Fundacja zaszła ministerstwu za skórę, bo skompromitowała najnowsze dzieło Zbigniewa Ziobry, czyli uchwaloną właśnie wielką nowelizację prawa karnego. Naukowcy – poza krytyką bezrefleksyjnego zaostrzania kar – wykazali też dziesiątki błędów, niekonsekwencji i absurdów noweli. Wiele z nich poprawiono w Senacie, co jest najlepszym dowodem, że przeprowadzona ekspresowo zmiana prawa była niechlujna. Takiego ośmieszenia minister Ziobro nie wybacza.
W ponadstustronicowej opinii znalazł jeden punkt, który ministerstwo kwestionuje: że konsekwencją zmian będzie złagodzenie odpowiedzialności prezesów niektórych spółek Skarbu Państwa za korupcję. W opublikowanym komunikacie resort tłumaczy pozew koniecznością ochrony „zaufania do wymiaru sprawiedliwości” (co ma zaufanie do wymiaru sprawiedliwości do bubla prawnego ministerstwa?