Kraj

Rysa na dowodach

Wypadek kolumny, w której jechała premier Beata Szydło, grudzień 2017 Wypadek kolumny, w której jechała premier Beata Szydło, grudzień 2017 Łukasz Patrzyk / Forum
Zniszczenie dowodów w procesie o wypadek kolumny Beaty Szydło może, choć nie musi, być przypadkiem. Tak czy tak, pokazuje, jak słabe są pod tym względem procedury w polskich sądach.

Reporterzy TVN24 ujawnili, że uszkodzone zostały dwie płyty DVD zawierające materiał dowodowy w procesie dotyczącym wypadku z udziałem kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło na jednej z ulic Oświęcimia w lutym 2017 r. Dodajmy, że o nieumyślne spowodowanie kolizji oskarżony został 23-letni Sebastian Kościelnik.

Okazuje się, że na jednej z płyt znajdował się materiał stacji TVN24 „Czarno na Białym” poświęcony wypadkowi, a na drugiej sporządzony przez policję zapis monitoringu z przejazdu rządowej kolumny.

Istotne tylko tzw. kopie binarne

Problem nie leży jednak w tym, że wraz ze zniszczeniem płyt przepadły cenne dla procesu informacje. Tak się składa, że swoje kopie ma obrońca oskarżonego (sam to potwierdził), a być może w tzw. aktach podręcznych przechowuje je też prokurator prowadzący sprawę. Materiał z przejazdu kolumny przez Oświęcim został już zresztą na wniosek obrońcy przedstawiony na sali rozpraw.

Prawnicy zwracają jednak uwagę, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego w przypadku dowodów „cyfrowych” w postępowaniu brane pod uwagę mogą być tylko tzw. kopie binarne. Aby uniknąć podejrzeń o manipulacje, z oryginału nagrania zgrać je muszą informatycy ze statusem biegłego sądowego.

In dubio pro reo

Jeśli zatem żadnymi sposobami nie uda się odtworzyć uszkodzonego dowodu, to sąd powinien zastosować kardynalną regułę procesu karnego in dubio pro reo (wyrażonej zresztą wprost w art. 5 § 2 Kodeksu postępowania karnego). Mówi ona, że wszelkie wątpliwości nie dające się usunąć w drodze czynności dowodowych należy tłumaczyć na korzyść oskarżonego. Tak mówi w każdym razie teoria. Co stanie się w rzeczywistości w tak drażliwym politycznie procesie, zobaczymy.

Pytania ws. zniszczonych dowodów

Bo jest też pytanie, czemu o kłopotach z odtworzeniem dowodów rzeczowych nie powiadomiono obrony? Oraz dlaczego w sądzie rejonowym w Oświęcimiu, przed którym toczy się proces o wypadek, nie zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające okoliczności i ewentualnych odpowiedzialnych uszkodzenia tak ważnych dla procesu nośników cyfrowych? A zwłaszcza to, czy stało się to przez przypadek, czy też może było działaniem celowym. Tak się jakoś składa, że nie jest to pierwsze dziwne zawirowanie w tej sprawie.

Dlaczego w sądach w ogóle dochodzi do niszczenia dowodów?

Nie mówiąc oczywiście o kwestii generalnej – dlaczego w ogóle może dochodzić, i to w sądach!, do niszczenia materiału dowodowego? Bo, jak zdradzają choćby adwokaci, nie są to rzadkie przypadki. Owszem, w budynkach sądowych istnieją specjalne „magazyny dowodów rzeczowych”. Jednak płyty DVD z nagranym materiałem w praktyce najczęściej przechowywane są po prostu w… aktach sprawy. Brak stosownych procedur powoduje, że bardzo łatwo, świadomie bądź przypadkowo, można uszkodzić ten rodzaj dowodów – chociażby podczas transportu czy przenoszenia tomów akt. A ustalić winnego – trudno.

Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną