Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ministerialna kariera Ardanowskiego już wisiała na włosku

Jan Krzysztof Ardanowski Jan Krzysztof Ardanowski Michał Dyjuk / Forum
Kiedy Jan Krzysztof Ardanowski chciał wybić stado krów z Deszczna, prezes PiS zagroził mu, że usunie go z rządu. Teraz wyszło na jaw, że minister chce nakłaniać do jedzenia bobrów. Kaczyński pewnie już żałuje, że go nie wyrzucił.

Jarosław Kaczyński nie ma dobrej ręki do ministrów rolnictwa. W czasie ostatniej kampanii samorządowej musiał odwołać Krzysztofa Jurgiela, dziś już europosła, żeby pozyskać elektorat PSL. Teraz prezes ma ból głowy z jego następcą Janem Krzysztofem Ardanowskim.

Prośbą czy groźbą?

Wieczorem 29 maja minister Ardanowski oświadczył w „Wiadomościach”: „Podjąłem ryzyko i krowy będą żyły. Wziąłem do siebie mocno przede wszystkim prośbę prezesa Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy”. Przypomnijmy, że chodziło o stado 179 dzikich krów z Deszczna, które minister chciał wysłać na ubój.

28 maja, dzień przed tą jakże wielkoduszną decyzją, Ardanowski na rolniczej konferencji w sali kolumnowej Sejmu zapowiedział, że będzie przekonywać Polaków do jedzenia mięsa bobrów. „Podejmę decyzję o uznaniu bobra i żubra jako zwierząt jadalnych. I może się okazać, że na bobry chętni będą, bo nie bardzo wiadomo, co z tym bobrem zrobić, jak się go już upoluje” – wyjaśniał z zaangażowaniem. Jego zdaniem chętni na jedzenie bobrów się znajdą, jak tylko ludzie sobie przypomną, „że płetwa bobra ma – ponoć – właściwości afrodyzjaków”.

Dobrze poinformowany polityk PiS mówi, że kariera Ardanowskiego wisiała na włosku. To nieprawda, że na prośbę prezesa uratował stado dzikich krów. To była raczej groźba niż prośba. Kaczyński dał mu wybór: albo ratuje krowy, albo przy okazji rekonstrukcji pożegna się ze stanowiskiem. Jak mówią ludzie z otoczenia prezesa, Kaczyński szczerze przejął się losem krów. Nie chodziło więc o polityczną kalkulację, ale o autentyczną empatię, którą szef PiS darzy zwierzęta.

Czytaj także: Ardanowski krótko i na temat. Wszystko idzie znakomicie

Kaczyński polowałby na myśliwych

23 lata temu w wywiadzie dla „Życia” Kaczyński mówił zresztą, że jedynym polowaniem, w którym chętnie wziąłby udział, byłoby polowanie na myśliwych. „To kwestia serca” – twierdził z kolei, gdy w 2017 r. PiS składał projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Co prawda na początku tego roku partia zrezygnowała z zakazu hodowli zwierząt futerkowych, uboju rytualnego i wykorzystywania ich w cyrkach. Z empatią prezesa wygrały interesy polityczne i biznesowe tych, którzy PiS popierają. W sprawie bobrów Kaczyński jeszcze milczy. Z Nowogrodzkiej dochodzą jednak słuchy, że żałuje, że nie doprowadził do dymisji Ardanowskiego.

Czytaj więcej: Ardanowski krótko i na temat. Wszystko idzie znakomicie

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną