Słuchając polityków zjednoczonej prawicy, można pomyśleć, że nie mają wspólnego stanowiska wobec filmu Tomasza i Marka Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii w polskim Kościele. Niektórzy, jak wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, próbują film deprecjonować, wpisując go w polityczny kalendarz. „Przed wyborami samorządowymi mieliśmy »Kler«, teraz mamy znowu jakiś taki film atakujący Kościół, więc myślę, że to nie jest przypadkowe” – powiedział. I dodał, że „wpisuje się to w kampanię przeciwko Kościołowi i nam, katolikom”. Również Jacek Saryusz-Wolski, jedynka PiS na listach do PE, stanął murem za duchownymi, twierdząc, że pedofilia „Kościoła dotyczy – w sensie procentowym – w mniejszym stopniu niż wszystkich innych kategorii czy grup społecznych, więc jest to problem wydumany, wymyślony po to, żeby jątrzyć”.
Dwugłos zaplanowany
Z drugiej strony mamy takie wypowiedzi jak ta Joachima Brudzińskiego, szefa MSWiA i drugiego po Jarosławie Kaczyńskim polityka PiS, który opisał dokument jako „niezwykle poruszający i mocny”. Zapowiadał „zero tolerancji dla tych wszystkich kreatur, które w sposób tak dramatyczny i traumatyczny krzywdzą dzieci”. I jeszcze wicepremiera Jarosława Gowina, który traktuje film „jako formę pomocy udzielonej Kościołowi w rozwiązaniu problemu, z którym Kościół sobie nie poradził”.
Czytaj także: Nowe wytyczne papieża do walki z pedofilią. Dobry owoc gorzkiej lekcji
Ze sztabu PiS dobiegają głosy, że w sytuacji mocnego wzburzenia opinii publicznej sprawą pedofilii w Kościele, o czym świadczą miliony wyświetleń filmu Sekielskich, partia nie będzie stawać w roli adwokata instytucji. Z jednej strony nie chce na finiszu kampanii zbierać nieswoich ciosów. Z drugiej – część najwierniejszego elektoratu PiS, trwająca przy partii i Kościele zawsze i mimo wszystko, oczekuje, że rządzący nie zostawią Kościoła w opałach. Stąd ten zaplanowany dwugłos w prawicowym obozie.
„Wiadomości” nie o filmie, tylko o rządzie
Lustrem partyjnego przekazu jest to, co pokazują „Wiadomości” TVP. W poniedziałkowym materiale „Zero tolerancji dla pedofilów” tytuł filmu Sekielskich nie padł ani razu. Był tylko pretekstem do zapewnienia widzów o tym, że rząd zamierza surowo wymierzać sprawiedliwość pedofilom, a opozycja zamiary te torpeduje. Już w niedzielę „Wiadomości” atakowały tym, że ksiądz Cybula był współpracownikiem Lecha Wałęsy, więc Koalicja Obywatelska ma większy problem z pedofilią niż PiS. Przy okazji PiS chce przypomnieć swój wizerunek partii walczącej z przestępczością, a w jednej z głównych ról wystąpi Zbigniew Ziobro, który powołał zespół prokuratorów do analizy filmu Sekielskiego pod kątem możliwości postawienia zarzutów sprawcom. Rząd przyjął we wtorek projekty ustaw przewidujące zwiększenie ochrony małoletnich przed przestępczością seksualną. Zaproponował także surowsze kary za najcięższe przestępstwa.
Czytaj także: Żeby ścigać pedofilów, nie trzeba zaostrzać prawa
Kogo zmobilizuje dokument Sekielskich
Ważny polityk PiS twierdzi, że film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” może zmobilizować część elektoratu PiS do wyjścia z domu na wybory, ale z drugiej strony istnieje ryzyko, że zmotywuje też elektorat opozycji. W PiS liczą na to, że głosy pójdą na Wiosnę Biedronia, a nie na Koalicję Europejską.
Dziś jeszcze nie wiadomo, której partii film Sekielskich przyniesie więcej korzyści. Wiadomo, że namieszał w kampanii i zwiększy mobilizację zarówno w elektoracie najbardziej konserwatywnym, jak i antyklerykalnym, co podniesie frekwencję.
Daniel Passent: Sekielscy do więzienia!