Uniwersytety to przestrzeń publiczna, bez której tak naprawdę żadna demokracja nie jest w stanie przetrwać. Polska będzie wolnościową demokracją, taką, o jaką walczyliśmy, póki nikt nikogo nie będzie straszył, prześladował, więził za przekonania, ekspresję myśli czy artystyczną wrażliwość – mówił w Poznaniu Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Tusk przyjechał na zaproszenie czterech poznańskich uczelni wyższych, które obchodziły setną rocznicę powstania Uniwersytetu Poznańskiego. W auli Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu wygłosił kilkunastominutowe wystąpienie.
Czytaj także: Politykom brakuje instynktu. Rozmowa z Leszkiem Jażdżewskim
Burza po wypowiedzi na UW
Tusk podkreślił w nim m.in. rolę uczelni wyższych i przypomniał, ile dyskusji w Europie wywołała decyzja o likwidacji Uniwersytetu Środkowej Europy w Budapeszcie. „Wszyscy bez wyjątku, liderzy o bardzo różnych poglądach na politykę, na świat, na wolność, zabrali głos w tej sprawie. Głos w sprawie zależności między władzą polityczną a uniwersytetem – mówił Tusk. – U nas też kilka dni temu rozpętała się burza po jednej z wypowiedzi na Uniwersytecie Warszawskim, której byłem świadkiem. Co ciekawe, gorączka polityczna wokół słów, które tam padły, przesłoniła istotę problemu. Kluczowe dziś pytanie brzmi, ile jest wolności na polskich uczelniach. Czy uniwersytety mają możliwość organizowania życia publicznego poza wykładami, organizowania ludzi o różnych poglądach i udzielania im gościny i możliwości, by te poglądy wygłaszać”.
Jan Hartman: Hartman a wolność uniwersytetu
W głowie się nie mieści
Tusk odniósł się tym samym do wypowiedzi Leszka Jażdżewskiego, który 3 maja w wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim powiedział m.in., że Kościół katolicki w Polsce „obciążony niewyjaśnionymi wciąż skandalami pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy, stracił moralny mandat do sprawowania funkcji sumienia narodu”. Władze UW odcięły się później od jego słów.
„Ta burza wokół uniwersyteckiego wystąpienia nie została zauważona w Brukseli czy innych miejscach. Natomiast inna informacja niestety obiegła prawie cały świat. To informacja o tym, że została zatrzymana i wiele godzin przesłuchiwana autorka pracy, która przedstawiała Matkę Boską z tęczą w tle – mówił Tusk. – Od Iranu przez Rosję, po Hiszpanię, Anglię i Stany Zjednoczone – wszyscy zauważyli ten przedziwny fakt. Zatrzymana, dziękując za wparcie, napisała: jestem bardzo zmęczona, ale przede wszystkim mi się to w głowie nie mieści. Powiem szczerze: mi też nie mieści się to się w głowie”.
Za tę wypowiedź Tusk zebrał gromkie oklaski. Po wystąpieniu na UAM, w trakcie krótkiego briefingu z dziennikarzami, Tusk pytany o słowa Jażdżewskiego, zaapelował o obronę wolności słowa: „Mam gorący apel, by bronić wolności słowa i wolności przekonań oraz swobody wypowiadania poglądów, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Kłamstwo, które jest dziś obecne w debacie publicznej, manipulacja – to wszystko może zrujnować polską demokrację. Tu już nie ma miejsca na żarty. Dlatego mnie w dużo mniejszym stopniu uderzyło to, co usłyszałem w czasie tego wystąpienia przed moim wykładem na UW. Z niektórymi słowami się zgadzam, z niektórymi nie, a niektórych słów bym nie użył, ale o wiele ważniejsze dla przyszłości Polski jest to, czy będziemy zamykali ludziom usta lub wsadzali do aresztu kogoś, kto ma odmienną wizję artystyczną. Te sprawy nabrały dziś rangi wyjątkowej” – mówił Tusk.
Ewa Siedlecka: PiS uwiarygodnia się, ścigając za obrazę uczuć religijnych
Powrót do krajowej polityki
Zapytany przez „Politykę”, czy zamierza powrócić do krajowej polityki, powiedział krótko, że obecnie jego ewentualny powrót nie jest najważniejszą kwestią. „To nie jest pierwszorzędna sprawa w Polsce, jakie plany polityczne ma X czy Y i biorę tu także siebie pod uwagę. To, co jest wielkim wyzwaniem dla Polski, Europy i dla człowieka jako takiego, to nie kariera polityczna, ale być albo nie być naszej cywilizacji. Tu trzeba łączyć siły” – mówił Tusk.