Kraj

Polacy chcą, żeby prokuratura zbadała sprawę taśm Kaczyńskiego

Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, Beata Szydło Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, Beata Szydło Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Aż 70 proc. Polaków uważa, że prokuratura powinna wszcząć śledztwo w sprawie tzw. taśm Kaczyńskiego. A zatem nawet część wyborców PiS uważa, że nie ma w Polsce miejsca dla świętych krów.

Przypomnijmy: tzw. taśmy Kaczyńskiego to nagrania, które „Gazeta Wyborcza” ujawniała stopniowo od 29 stycznia. Jej bohaterami są przede wszystkim Jarosław Kaczyński i austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, spowinowacony z prezesem. Ich rozmowy dotyczyły planowanej budowy dwóch wieżowców na terenach należących do spółki Srebrna, tworzącej finansowe zaplecze partii. W budynkach obok siedziby Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego miały się znaleźć apartamenty i hotel. Kompleks miałby zabezpieczać finansowo PiS na wypadek utraty władzy, a wraz z nią choćby mediów należących do państwa.

Taśmy Kaczyńskiego i jego bezkarność

Miasto nie wydało pozwolenia na budowę, w związku z czym prezes zablokował wypłatę wynagrodzenia dla Austriaka za prace wykonane przez jego firmę (w tym za projekt wież). Od tego czasu Birgfellner, podejrzewając, że pożegna się z zapłatą, zaczął prezesa nagrywać. Kaczyński obawiał się strat wizerunkowych, jakie mógłby ponieść, gdyby opinia publiczna dowiedziała się o jego biznesowych planach. Do tej pory uchodził wszak niemalże za eremitę, a dowodem na to, że nie przywiązuje wagi do pieniędzy, była np. krążąca od ponad dekady anegdota o tym, że nie posiada konta w żadnym banku.

Czytaj także: Ile kosztuje Jarosław Kaczyński?

Na tym etapie zarzuty, które można było postawić Kaczyńskiemu, to oszustwo względem Birgfellnera. Jednak wraz z publikacjami kolejnych nagrań pojawiały się nowe wątki. Choćby potencjalnego kredytowania inwestycji przez Pekao SA, bez względu na to, czy będzie rentowna, czy nie. Do tego doszła sprawa byłego księdza Rafała Sawicza. Był on członkiem zarządu fundacji im. Lecha Kaczyńskiego. Bez jego podpisu nie można by pchnąć dalej procedury ubiegania się o pozwolenie budowlane. Okazało się, że Sawicz nie robi niczego za darmo i oczekuje w zamian za podpis 50 tys. zł. Na pierwszy rzut oka przypomina to numer „na słupa”, w którym dwie osoby udają (w tym wypadku wyjątkowo nieudolnie), że nie mają ze sobą nic wspólnego, tylko po to, by wyłudzić pieniądze od osoby trzeciej.

Nawet wyborcy PiS chcieliby wyjaśnić sprawę taśm prezesa

Mnożące się jak grzyby po deszczu wątki sprawiły, że sprawa „taśm Kaczyńskiego” zyskała miano wyjątkowo trudnej i takiej, której nie da się skutecznie wytłumaczyć opinii publicznej. Pierwszą trudnością okazało się wskazanie czynu zabronionego. Mimo że narracja Austriaka wydawała się dość oczywista, media rządowe zastosowały szereg taktyk dezinformacyjnych w celu zdyskredytowania biznesmena. Z serwisów TVP płynęły informacje, że nie ma nic złego w tym, że ktoś chce się wzbogacić. Dodawano, że skoro wieżowce i tak nie zostały zbudowane, to Austriakowi pieniądze się zwyczajnie nie należały. Na końcu zwracano uwagę, że na taśmach nie pada żadne przekleństwo – w przeciwieństwie do soczystych rozmów nagranych przed czterema laty w restauracji Sowa i Przyjaciele.

Dzisiejszy sondaż świadczy o tym, że sprawa „taśm Kaczyńskiego”, owszem, jest skomplikowana. Ale wiele osób zgadza się co do tego, że należy ją wyjaśnić, i to nie w studiu telewizyjnym, a w prokuraturze. Na pytanie o to, czy należy wszcząć śledztwo, 51. proc respondentów odpowiedziało, że zdecydowanie tak, 18 proc. – że raczej tak, 14 proc. – raczej nie i także 14 proc. – zdecydowanie nie. Najwyraźniej nawet część wyborców PiS uważa, że sprawie należy przyjrzeć się z bliska. Ba, zdaniem 68 proc. ankietowanych Kaczyński jest traktowany przez prokuraturę w sposób pobłażliwy.

To ważne informacje dla sztabowców Koalicji Europejskiej, którzy chyba za szybko porzucili temat dwóch wież. Okazuje się, że im dłużej będzie trwać impas w tej sprawie, tym gorzej dla Kaczyńskiego. Niezdolność prokuratury do podjęcia jakichkolwiek działań potwierdza, że ma ona związane ręce, a Kaczyński sprawuje w Polsce władzę absolutną.

Czytaj także: Państwo w świetle kapiszonów

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną