JACEK ŻAKOWSKI: – Czy w historii widać polską duszę?
PROF. ANDRZEJ FRISZKE: – Nie.
Bo?
Polskie dusze są różne. I ze sobą walczą.
Nie ma duszy narodu?
Moim zdaniem nie ma.
A „pawiem narodów byłaś i papugą”?
Poezja…
A „naród nasz jak lawa…”?
Romantyzm… Mistyczny pogląd na Polskę. Czasem jednak, z trudnych do wyjaśnienia przyczyn, skrajni romantycy mają decydujący wpływ na najaktywniejszą grupę Polaków. I wtedy jest bieda. Bo przestajemy działać racjonalnie. Nie wszyscy, ale ci, którzy działają w imieniu narodu.
Rozum przegrywa z romantyzmem?
W klasycznym schemacie jedna polska dusza jest romantyczna, a druga pozytywistyczna. Ale u romantyków są elementy racjonalnego myślenia. Piłsudski na przykład był romantykiem. Stawiał sobie cele, które zdawały się niemożliwe, ale racjonalnie oceniał sytuację, działał i dobierał metody. Polska podziemna też była romantyczna, tworząc państwo konspiracyjne w warunkach dwóch okupacji. Ale postępowała z zasady racjonalnie. Ci młodzi ludzie byli romantyczni, ale nie byli pozbawieni zdolności dobierania osiągalnych celów. Odbili kolegę z transportu, co było romantyczne, ale osiągalne; nie obrzucali butelkami z benzyną centrali Gestapo na Szucha. Byli gotowi do poświęceń, a nie do samobójstw. Chociaż dla większości i tak skończyło się to tragicznie.
Jak powstanie warszawskie.
To też nie był czysto romantyczny poryw. Jednak była to próba stoczenia ostatniej bitwy o polską niepodległość. Gdyby jej nie podjęli, mielibyśmy pretensję, że nie spróbowali.
Ale mielibyśmy Warszawę.