Partii politycznych nie obowiązuje ustawa o zamówieniach publicznych. Nie muszą organizować przetargów, mogą dawać zlecenia zaufanym firmom – i tak zresztą od lat robią. PiS np. wydaje krocie na ochronę prezesa, a także (z Funduszu Eksperckiego) na wynagrodzenia specjalisty od wizerunku i sondaży Piotra Agatowskiego – aż 822 tys zł. Platforma również podjęła współpracę z ekspertem od komunikacji – w tym wypadku z byłym wicenaczelnym „Faktu” Janem Domaniewskim, który wystawił partii faktury opiewające na kwotę 285 tys. zł.
PO w ubiegłym roku zebrała od swoich członków i sympatyków w sumie trochę ponad milion złotych. O wiele bardziej hojni i zdyscyplinowani byli akolici PiS, bo w sumie wpłacili na działalność partii (nie wliczając pieniędzy na fundusz wyborczy) ponad 2,5 mln zł. PiS, odkąd doszedł do władzy, lokuje swoich ludzi w państwowych spółkach, a ci chętnie wpłacają do partyjnej kasy. Szczególnie wymowne jest porównanie ubiegłorocznych wpłat z tymi z 2014 r., czyli z czasu, kiedy partia Kaczyńskiego była jeszcze w opozycji – od swoich członków i sympatyków zebrała wówczas o milion złotych (!) mniej niż w 2018 r.
Także poszczególne przykłady dobrze ilustrują, jak PiS pozyskuje dodatkowe pieniądze. Darowiznę – 19 tys. zł – wpłacił Ryszard Wasiłek, który za obecnej władzy awansował na wiceprezesa Zarządu PGE. Violetta Porowska wpłaciła partii 30 tys. zł, a Dariusz Stefaniuk – 27 tys. zł. Porowska jest wicewojewodą opolskim, zaś Stefaniuk, który w ostatnich wyborach samorządowych przegrał walkę o reelekcję na urząd prezydenta Białej Podlaskiej, na pocieszenie został wicemarszałkiem województwa lubelskiego. Robert Bugaj, który od 2016 r. jest dyrektorem Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Rzeszowie, na konto PiS przelał 2,6 tys.