Kraj

„Polityka” prześwietliła finanse PiS. Na co szły partyjne pieniądze?

Jarosław Kaczyński Jarosław Kaczyński Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Prawie 1,5 mln zł na ochronę prezesa, 147 tys. na fundację o. Tadeusza Rydzyka, 750 tys. na konwencję partyjną, ponad 600 tys. na transport partyjnych działaczy oraz ponad 800 tys. zł z funduszu eksperckiego na doradcę od wizerunku.

Do końca marca partie miały obowiązek złożyć do Państwowej Komisji Wyborczej sprawozdania finansowe. PiS otrzymał w zeszłym roku 18 mln 543 tys. zł budżetowej subwencji. Aż 15 mln 700 tys. z tej puli przelał na Fundusz Wyborczy. Dodatkowo zebrał na wybory od swoich członków i w darowiznach 21 mln 212 tys. zł. Całą tę kwotę, prawie 38 mln zł, wykorzystał na wybory samorządowe. Aż 4 mln 132 tys zł. partia musiała zwrócić swoim darczyńcom i członkom. To ponad cztery tysiące wpłat na partyjne konto (od 50 zł do nawet 20 tys zł od jednej osoby), które były przekazane z naruszeniem ustawy o partiach politycznych (m.in. brak w przelewie słowa darowizna lub składka; wpłata za inne osoby; przekroczenie limitu wpłaty gotówkowej na konto; zagraniczne konto).

Na cele statutowe partii wydano w zeszłym roku 10 mln 92 tys. zł. Najwięcej na wynagrodzenia dla pracowników – ponad 4 mln. Ze sprawozdania z 2017 r. wiemy, że dyrektor sekretariatu prezesa Barbara Skrzypek zarabia nieco ponad 10 tys. zł miesięcznie (w 2015 r. zarabiała 5,5 tys. zł). Jeszcze więcej zarabiała skarbniczka partii Teresa Schubert – 17 tys. zł miesięcznie. W tym roku nie znaleźliśmy w dokumentach sprawozdawczych PiS wyciągu bankowego z wynagrodzeniami. 531 tys. zł kosztowało partię wynajęcie centrali biura przy Nowogrodzkiej.

W 2018 r. partia (znów) przelała pieniądze fundacji Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka – 147 tys. zł. Od wielu lat ani fundacja, ani PiS nie chcą ujawnić, za jakie usługi. W ubiegłym roku PKW zapytała PiS, na co konkretnie szły comiesięczne (36,9 tys. zł) przelewy. Księgowa partii odpisała, że to „opłaty za przygotowanie i realizację transmisji wydarzeń związanych z obchodami miesięcznicy smoleńskiej w TV Trwam”. Tylko że w 2018 r. w czerwcu i październiku tych obchodów już nie było, a i tak partia przelała Lux Veritatis po 36 tys. zł. Dodatkowo w listopadzie PiS przelał fundacji o. Rydzyka 29 274 zł za emisję ogłoszeń.

Choć Kaczyński twierdzi, że nie ma żadnych związków między spółką Srebrna a partyjnymi pieniędzmi, to z pieniędzy partyjnych była ona w zeszłym roku dotowana. W grudniu partia zapłaciła 13,8 tys. zł za baner reklamowy na portalu Niezależna.pl, który prowadzi spółka należąca do Srebrnej. W maju PiS przelał na ogłoszenie w tym portalu 14 tys. zł. Portal Wpolityce.pl braci Karnowskich zarobił na współpracy z PiS 11,5 tys. zł. Do „Naszego Dziennika” popłynęło w listopadzie z konta partyjnego 75 tys. zł na ogłoszenia.

Na prawników PiS wydał w zeszłym roku 420 tys. zł. Do stałych odbiorców przelewów należy gdańska kancelaria adwokacka Gotkiewicz Kosmus Kuczyński i Partnerzy. Co miesiąc na jej konto trafiało w zeszłym roku 30 tys. zł. To o 9 tys. mniej niż w 2017 r. Prawnicy specjalizują się m.in. w ochronie dóbr osobistych. Reprezentowali prezesa PiS w kilku sprawach, m.in. w procesie z Radosławem Sikorskim, z byłym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem, a ostatnio z Lechem Wałęsą. W PiS tłumaczą, że Kaczyński to „organ partii” i dlatego partia bierze na siebie te wydatki. Jeden z partnerów kancelarii Grzegorz Kuczyński, odkąd PiS przejął władzę, zasiada w radzie nadzorczej PGE. Porad prawnych udziela PiS też adwokat Marcin Palusiak, który przez okrągły rok wystawiał partii faktury na 7527 zł miesięcznie.

Czytaj także: Ile kosztuje Jarosław Kaczyński?

W 2018 r. aż 606 tys. zł PiS wydał na przewóz osób. Jedna faktura z kwietnia (na 35 tys. zł) dotyczyła lotu pasażerskiego. Kilkadziesiąt faktur na łączną kwotę 548 tys. zł wystawiono w tym samym miesiącu w różnych częściach Polski. W kwietniu prezes PiS ogłosił też zakończenie obchodów miesięcznic smoleńskich. Okazuje się, że tłumy, o których mówiły media narodowe, zostały zwiezione za partyjne pieniądze, a konkretnie za te, które PiS otrzymał z budżetu państwa. Smoleńsk wciąż w zeszłym roku pochłaniał spore kwoty z budżetu partii, bo np. w styczniu 2018 r. na obsługę techniczną marszu w miesięcznicę smoleńską wydano 37 tys. zł.

Za grudniową konwencję w Szeligach, na której PiS podsumował trzy lata swoich rządów, warszawska agencja Just Point zainkasowała 748 tys. zł. To wtedy Kaczyński mówił, że „PiS udowodnił w ciągu trzech lat, że potrafi rządzić uczciwie”.

W grudniu partia wydała 25 tys. zł na partyjny spot, a także 664 tys. zł na artykuły promocyjne, w tym m.in.: smycze – 14 tys. zł, flagi – 7 tys. zł, kalendarze – 496 tys. zł.

Część subwencji budżetowej partie są zobowiązane przekazać na fundusz ekspercki. PiS przekazał na to konto 1 mln 250 tys. zł. Głównym beneficjentem tego funduszu jest ekspert od wizerunku Piotr Agatowski, od wielu lat współpracujący z partią. Dostał z Funduszu Eksperckiego 822 tys zł. Za doradztwo wizerunkowe PiS zapłacił też w ubiegłym roku 60 tys. zł firmie Alex Stern.

168 tys. zł partia wydała na: dostęp do serwisu PAP (15 tys. miesięcznie) oraz monitoring mediów (4 tys. miesięcznie).

Już od lat każdego miesiąca budżet partyjny obciążają wydatki na ochronę Jarosława Kaczyńskiego (w 2018 r. 135 tys. zł miesięcznie, tyle co rok wcześniej). Ochroniarzami obstawiony jest prezes, jego dom na warszawskim Żoliborzu i mieszkanie w tej samej dzielnicy. W zeszłym roku partia wydała z subwencji na ochronę prezesa 1 mln 485 tys zł. Dodatkowo, jak podało kilka tygodni temu Radio Zet, w kampanii samorządowej ochrona spotkań Kaczyńskiego kosztowała 180 tys. zł. PKW zapytała w 2018 r. o te comiesięczne przelewy. PiS odpowiedział, że „przekazanie tych środków odpowiada wymogom ustawy o partiach politycznych”, a dokładnie temu paragrafowi: „majątek partii politycznej może być przeznaczony tylko na cele statutowe lub charytatywne”. PKW nigdy nie zakwestionowała tych wydatków.

Czytaj także: Skąd partie mają pieniądze

Na liście płac przez dwa miesiące – styczeń i luty – z wypłatą 73,8 tys. zł miesięcznie figurowała też firma Solvere Anny Plakwicz i Piotra Matczuka, od lat związani z partią. W marcu 2018 r. wrócili do kancelarii premiera i odpowiadali za wizerunek rządu. W listopadzie odeszli od Morawieckiego.

Matczuk i Plakwicz zasłynęli i tym, że podczas krótkiej przerwy w pracy w KPRM w ramach Solvere zrealizowali kampanię „Sprawiedliwe sądy”, która miała ukazywać rzekomą nieuczciwość „kasty sędziowskiej”. Spółka wystawiła Polskiej Fundacji Narodowej faktury na łączną kwotę 1 mln 191 tys. 347 zł. Od stycznia 2019 r. bohaterka tzw. afery billboardowej Anna Plakwicz jest dyrektorem Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej, podległego MON.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Ile tak naprawdę zarabiają pisarze? „Anonimowego Szweda łatwiej sprzedać niż Polaka”

Żeby żyć w Polsce z pisania, pisarz i pisarka muszą być jak gwiazdy rocka. Zaistnieć, ruszyć w trasę, ściągać tłumy. Nie zaszkodzi stypendium. Albo etat.

Justyna Sobolewska, Aleksandra Żelazińska
13.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną