Ingerując w Puszczy Białowieskiej, rząd PiS stworzył problem, z którym wciąż musi się borykać. Adam Wajrak, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, mieszkaniec Puszczy Białowieskiej i zwolennik pozostawienia jej w spokoju, dotarł do raportu ekspertów oceniających stopień ochrony puszczy jako obiektu światowego dziedzictwa UNESCO. W skrócie: Polska od początku 2016 r. pod pretekstem walki z zabijającym świerki chrząszczem kornikiem drukarzem złamała szereg zobowiązań, które kilka lat temu sama na siebie przyjęła przy dopisaniu polsko-białoruskiego lasu do listy światowego dziedzictwa. Lepiej o swoją część puszczy dbają Białorusini.
Czytaj także: Ile kosztuje puszcza
Raport UNESCO ws. Puszczy Białowieskiej
Eksperci Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, dostarczający UNESCO merytoryczne dane, mają wytykać m.in., że w polskiej części puszczy wycięto za dużo, w nieodpowiednich miejscach, zwłaszcza w cennych przyrodniczo fragmentach. Nie miało sensu uzasadnienie wyrębu względami pożarowymi i zachowania bezpieczeństwa publicznego. Źle się stało, że modernizowana jest jedna z głównych puszczańskich dróg. Autorzy raportu zalecają zatrzymanie budowy drogi. Wstrzymane muszą być prace leśne w najpilniej chronionych strefach. Chodzi nie tylko o cięcia, ale i nowe nasadzenia. Martwe drzewa nie powinny być wywożone poza puszczę itd.
Sęk w tym, że jest to mniej więcej lista działań podejmowanych w ostatnich latach i miesiącach w puszczy przez leśników z Lasów Państwowych. Do walki z kornikiem, nawet wbrew prawu, zagrzewali ich politycy PiS. Urządzili sobie w Puszczy Białowieskiej ideologiczny ring do walki z organizacjami patrzącymi władzy na ręce, w tym przypadku weryfikującymi, jak przestrzegane jest prawo ochrony przyrody.
Czytaj także: Z życia leśnika z puszczy karpackiej
PiS poniósł w puszczy porażkę
Zamysł się nie powiódł. Znalazło to potwierdzenie w wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i wyrokach polskich sądów. Uniewinniają one kolejnych tzw. obrońców puszczy, którzy fizycznie powstrzymywali maszyny prowadzące wyręby. Z reguły sądy uznają, że aktywiści działali w stanie wyższej konieczności. Problemy mają za to leśnicy i funkcjonariusze straży leśnej oskarżani przez aktywistów m.in. o przekraczanie uprawnień.
PiS poniósł w puszczy porażkę. Sprawa stała się dla niego poważnym balastem, automatycznie uruchamia bowiem skojarzenie partii rządzącej z wandalami dewastującymi przyrodę. Reputacja ma znaczenie praktyczne, np. w operacji przekopu Mierzei Wiślanej. Nikt w Komisji Europejskiej – a stoi ona na straży prawa europejskiego, w tym chronionej na jego gruncie przyrody, i dysponuje instrumentami, by przestrzeganie prawa egzekwować – nie uwierzy w zapewnienia, że obecny polski rząd troszczy się o przyrodę i przecinając półwysep, zadba o jej potrzeby.
Czytaj także: Będzie komisja w sprawie puszczy białowieskiej?