JACEK ŻAKOWSKI: – Porozmawiajmy jak pozwany z pozwanym.
WOJCIECH SADURSKI: – Z tym że ja jestem nie tylko pozwany w kilku sprawach, ale też oskarżony przez TVP SA w sprawie karnej. A to zasadnicza różnica.
Poznajcie Wojciecha S.!
Poproszę z pełnym nazwiskiem. Wystarczy mi, że stawka jest inna. Bo sławny art. 212 Kodeksu karnego pozwala każdemu wnieść prywatny akt oskarżenia, gdy czuje się pomówiony. Jak zostanę skazany, to będę przestępcą i będę to musiał ujawniać, np. starając się o wizę, urząd albo pracę gdziekolwiek na świecie. Podobnie jak dziennikarze „Gazety Wyborczej” i posłowie PO, których Jarosław Kaczyński oskarżył, że pisali o Srebrnej, i na dodatek poprosił prokuraturę, by się przyłączyła. Za nimi też będzie się to ciągnęło.
Ja w najgorszym razie będę musiał przepraszać i płacić za „podważenie zaufania do TVP SA”, choć wątpię, czy jest co podważać.
A ja zostałem oskarżony o to, że bezprawnie sugerowałem współodpowiedzialność TVP za okoliczności związane z morderstwem Pawła Adamowicza.
Chociaż to jest bezsporne. Umie pan wyjaśnić, dlaczego rzecznika praw obywatelskich, Towarzystwo Dziennikarskie i prezydenta Poznania TVP za mniej więcej to samo pozywa się cywilnie, a prof. Sadurskiego oskarża w trybie karnym, podobnie jak Kaczyński „Gazetę” i posłów PO?
Adwokat mi zabronił o tym mówić. Ale łatwo zrozumieć sztuczkę, że RPO został pozwany cywilnie, bo w sprawach karnych służy mu immunitet. Istotą problemu nie jest jednak, kogo TVP pozywa i w jakim trybie, tylko to, że ściga za mówienie o jej odpowiedzialności. A to jest wyrażenie opinii, które zgodnie z ugruntowaną zasadą w żadnym demokratycznym systemie nie może być ścigane karnie ani cywilnie.