Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Taśmy Kaczyńskiego: pokrzywdzony staje się ściganym

Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner Austriacki biznesmen Gerald Birgfellner Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro zastrasza adwokatów Birgfellnera. A prokuratura nie chce, choć powinna, przesłuchać Kaczyńskiego i Sawicza.

Nie ma śledztwa w sprawie Srebrnej i oszustwa wobec austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. W poniedziałek minął miesięczny termin, jaki prokuratura miała na decyzję, czy je podjąć, czy też odmówić wszczęcia postępowania. Gdyby wszczęła – oznaczałoby to, że istnieje „uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa” oszustwa, m.in. przez Jarosława Kaczyńskiego. Coś takiego w państwie PiS nie może się wydarzyć. Z kolei gdyby odmówiła – otworzyłoby to Austriakowi drogę do zaskarżenia tej decyzji do sądu. A więc kontrolowana przez rząd – czyli PiS – prokuratura utraciłaby pełną kontrolę nad tą sprawą.

Tak źle i tak niedobrze – dla PiS. Więc prokuratura nie dotrzymała miesięcznego terminu. Wprawdzie według prawa nie można go, jak w przypadku dwumiesięcznego terminu zakończenia śledztwa, przedłużyć. Ale w prokuraturze przyjęto praktykę, że ten termin traktuje się jako „instrukcyjny”, a więc taki, którego można bezkarnie nie dotrzymać. No i trwamy w sytuacji zawieszenia. Prokuratura ma pretekst: ciągle wzywa Austriaka na nowe przesłuchania, a do tego zażyczyła sobie, by obrona przetłumaczyła na polski 20 tys. dokumentów dotyczących tej sprawy. Ma więc czas.

Kto jest podejrzanym w sprawie „Srebrnej”

Podejrzanym w tej sprawie jest dziś dla prokuratury raczej Gerald Birgfellner. Już dostał karę 6 tys. zł grzywny za niestawienie się na dwa przesłuchania, mimo że mieszka za granicą, a termin przesłuchań nie został z nim uzgodniony. Teraz – jak doniosła „Rzeczpospolita” – szykuje się przeciwko niemu sprawę karno-skarbową za nieuiszczenie opłaty VAT od faktur, które przedstawił Jarosławowi Kaczyńskiemu za swoje usługi. To ma go zapewne odstraszyć od przedstawiania dalszych roszczeń, od których – mimo ich niezaspokojenia – musiałby państwu zapłacić podatek. Choć jednocześnie wytaczając mu sprawy o VAT od faktur, prokuratura potwierdziłaby wiarygodność i wymagalność tych dokumentów. A przecież cała wierchuszka polityków PiS tej wiarygodności publicznie im odmawiała.

Do tego „Gazeta Wyborcza” właśnie doniosła, że prokuratura szykuje się do postawienia Birgfellnerowi zarzutu próby wyłudzenia pieniędzy od Srebrnej: zamówiła wyceny biegłych, że wartość prac wykonanych przez Austriaka jest dużo niższa od żądanej przez niego kwoty.

A więc ściganym staje się pokrzywdzony. Za to kandydat na podejrzanego, czyli Jarosław Kaczyński, spotyka się w Ministerstwie Sprawiedliwości z prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą. Ziobro i PiS zapewniają, że nie zapoznał się tam z aktami sprawy. Czyli że nie powtórzyła się sytuacja z 2005 r., gdy Ziobro pokazał mu akta sprawy tzw. mafii paliwowej, za co później miał odpowiadać przed Trybunałem Stanu. Z tym że w tamtej sprawie Kaczyński nie był kandydatem na podejrzanego. Ten drobiazg czyni różnicę.

I podobno rozmowa Kaczyńskiego i Ziobry w ministerstwie w ogóle nie dotyczyła sprawy Srebrnej i doniesienia Birgfellnera. Każdy musi sam zdecydować, czy w to wierzy.

Prokurator manipuluje

Faktem jest natomiast, że sprawę prowadzi prokurator Renata Śpiewak, która do Prokuratury Okręgowej w Warszawie została delegowana – decyzją prokuratora Ziobry – z prokuratury rejonowej, i w każdej chwili może zostać odwołana. Faktem jest też, że prokurator Ziobro może wpływać – jako przełożony – na decyzje procesowe w każdym śledztwie. I że w ważnych dla PiS sprawach prokuratorzy są zmieniani tak długo, aż sprawa nie trafi na takiego, który rozstrzygnie ją zgodnie z oczekiwaniami partii rządzącej – vide sprawa niepublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Beatę Szydło.

Prokurator Śpiewak nakłada kary na pokrzywdzonego. A adwokaci skarżą się, że usiłuje manipulować zapisami w protokole przesłuchania. Zmieniła tłumacza, a adwokaci zarzucają, że ten nowy tłumaczy wybiórczo, co ma wpływ na sens zeznań. Zwrócili się o zmianę prokuratora i wyznaczenie nowego w drodze losowania (wniosek odrzucony). I poprosili ambasadę Austrii o asystę dyplomatyczną podczas przesłuchań, aby zagwarantować Birgfellnerowi bezstronność postępowania.

Czytaj także: Czy afera taśmowa zachwieje poparciem dla PiS

Prokuratura nie zajmuje się Sawiczem

Kolejny fakt: już co najmniej dwa tygodnie mijają od ujawnienia przed prokuratorem przez Birgfellnera, że wręczył on Jarosławowi Kaczyńskiemu – na jego żądanie – 50 tys. zł dla członka Rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, byłego księdza Rafała Sawicza. Za te pieniądze miał być kupiony podpis Sawicza pod zgodą Instytutu na inwestycję w budowę „bliźniaczych wież”. Wyłudzenie? Oszustwo? Co stało się z tymi pieniędzmi? Gdzie jest pan Sawicz? Prokuratura nie wszczęła postępowania w tej sprawie z urzędu – a powinna, bo wygląda na to, że mogło dojść do przestępstwa. Powinna przesłuchać Kaczyńskiego i Sawicza. Ale nie robi nic. Sawicz zniknął, a szukają go jedynie dziennikarze.

Za to minister-prokurator generalny Zbigniew Ziobro zastrasza adwokatów Birgfellnera. Korzystając z uprawnień ministra sprawiedliwości do kontrolowania samorządów zawodów prawniczych, polecił wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec Romana Giertycha i Jacka Dubois za jakieś ich wypowiedzi sprzed kilku lat.

„Czasy sędziów czy prokuratorów na telefon skończyły się, i dzisiaj wobec prawa każdy jest równy” – powtarza rzecznik premiera Michał Dworczyk, odpowiadając w mediach na pytania o działania prokuratury w sprawie Srebrnej. Widać, słychać i czuć.

Czytaj także: Co położyć na kopercie, czyli jak przykryć 50 tysięcy

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną