Sprawa jest zdumiewająca i zatrważająca zarazem. Dotyczy tajemnic najwyższej wagi, bo związanych z zapasami wojennymi polskiej armii i jej zdolnościami obronnymi, a więc ze stanem jej przygotowywań na czas możliwego konfliktu. W każdym wojsku to najpilniej strzeżona tajemnica. Nie w Polsce.
Antoni Macierewicz zdradza stan polskiej armii
W maju 2016 r. ówczesny szef MON Antoni Macierewicz wśród aplauzów kolegów z PiS i konsternacji opozycji podsumowywał ośmioletnie rządy PO w wojsku. Wypowiedział wówczas pamiętne słowa: „Co takiego wam Polska zrobiła, że tak ją zostawiliście bezbronną”. Swoje wystąpienie wzbogacił wieloma danymi o stanie armii. Macierewicz ujawnił na przykład, że zapasy wojenne kierowanych pocisków rakietowych wynoszą tylko 17 proc. stanu oraz że nasze urządzenia radiolokacyjne nie są w stanie wykrywać dronów, które wlatują w naszą przestrzeń powietrzną na niskiej wysokości.
Sprawę opisała POLITYKA w grudniu 2017 r. Według naszych informacji podawane przez Macierewicza dane prawdopodobnie pochodziły z tajnego dokumentu przygotowanego dla niego przez SKW. Mimo to prokuratura do dziś nie jest zainteresowana sprawdzeniem, czy minister nie ujawnił tajemnic, a tym samym – czy nie złamał prawa.
Czytaj także: Obietnice bez pokrycia. Czego przez dwa lata nie kupił MON Macierewicza?
Krzysztof Brejza pyta MON i zapowiada zawiadomienie do prokuratury
Postanowił to sprawdzić dopiero poseł PO Krzysztof Brejza, który na początku lutego zapytał MON, jaki charakter mają ujawnione przez Macierewicza informacje (ale bez powoływania się na niego). Okazuje się, że zarówno te o stanie „zapasów wojennych środków bojowych”, jak i danych technicznych urządzeń radiolokacyjnych polskiego wojska oraz ich możliwości wykrywania dronów są informacjami niejawnymi, które nie powinny być upubliczniane. Tak wynika z odpowiedzi, którą wysłał do posła Brejzy w imieniu szefa MON Mariusza Błaszczaka jeden z jego zastępców, wiceminister Wojciech Skurkiewicz.
– Składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Antoniego Macierewicza polegającego na ujawnieniu tajemnic państwowych – zapowiedział poseł Brejza. W zależności od tego, jaką klauzulą opatrzone były dane o stanie polskiego wojska (tajne lub ściśle tajne) i czy ich ujawnienie nie było przypadkiem działaniem „na rzecz podmiotu zagranicznego”, kodeks karny przewiduje nawet do ośmiu lat więzienia.
Prokuratura od 3 lat udaje, że sprawy nie ma
Zawiadomienie będzie twardym orzechem do zgryzienia dla prokuratury, która prawie od trzech lat udaje, że sprawy nie ma. Chętnie za to oskarża innych i to z użyciem wyssanych z palca zarzutów, takich jak w przypadku byłych dowódców Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którym w grudniu 2017 r., czyli jeszcze za rządów Macierewicza w MON, postawiła zarzuty szpiegostwa oraz współpracy z obcym wywiadem. Aktu oskarżenia do dziś jednak nie ma.
Czytaj także: Gen. Mieczysław Gocuł o dramatycznym stanie polskiej armii