Kraj

Nokaut

Zasiać w młodym człowieku strach, poczucie zniewolenia, jest łatwo.

Zdmuchnęło mnie z roweru. Na szczęście ze stacjonarnego. Podniosłem się z podłogi dumny, że dożyłem tej historycznej chwili. 15 lutego Polska stała się najmocniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie. Biały Dom i Nowogrodzka, te dwa giganty dźwigają teraz solidarnie odpowiedzialność za losy świata. Za Chiny i Putina też. My sami nie mamy już się czego obawiać. Wszystkie nasze cztery helikoptery rozstawimy w strategicznych narożnikach ojczyzny – na przykład w Puńsku, Lesku, Karpaczu i Świnoujściu. W ten sposób uzyskamy przewagę obserwacyjną i to nam wystarczy, bo dostęp do najnowocześniejszej amerykańskiej broni mamy gwarantowany. Zresztą oni do naszej też.

Tak pięknie opowiadali w telewizji o sukcesie warszawskiej konferencji bliskowschodniej dwaj rzetelni świadkowie – Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości, i Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta. Wrogowie PiS na świecie i w Polsce uważają jednak, że cały nasz rząd powinien się czuć po tej konferencji jak bokser po nokaucie. Pozwolili Trumpowi i jego sojusznikowi premierowi Izraela Netanjahu zbudować antyirańską trybunę w Polsce i rozgrywać własne interesy. Przy okazji nieźle nas opluli. Wrócił temat o współpracy Polaków z hitlerowcami przy zabijaniu Żydów, upomniano się o zwrot pożydowskiego mienia. Trudno też nie zauważyć, że PiS kolejny raz zdradził Unię Europejską i ustalenia jej (czyli naszej też) dyplomacji, która nie chce zrywać stosunków z Iranem.

A co mi tam. Wsiadam na rower jeszcze raz. Zawzięcie kręcę, słuchając postulatów Roberta Biedronia i jego Wiosny. Rozdzielenie Kościoła od państwa, likwidacja Funduszu Kościelnego, prawne zrównanie związków partnerskich (w tym homoseksualnych) z małżeńskimi, dostęp do nowoczesnej antykoncepcji i in vitro, zniesienie klauzuli sumienia. Rozmyślnie koncentruję się przede wszystkim na tych nazywanych chętnie „radykalnymi”. I nagle ogarnia mnie smutek, że oto w Polsce mamy nie wiek XXI, tylko jądro ciemności średniowiecza. Przecież te wszystkie wolności i ludzkie, obywatelskie prawa do życia, jakie nam się marzy, są już od dawna w europejskich (i nie tylko) krajach gwarantowane i oczywiste. Niechże ta nasza ciemność chwyci trochę racjonalnego promienia. O edukacji między innymi mówię. Ale nie o tej ze szkolnych lekcji religii. Korci mnie, więc zacytuję dwa fragmenciki z podręcznika do katechezy: „Postaraj się zaoszczędzić pieniądze, nie kupując sobie ulubionych słodyczy. Złóż je jako ofiarę na tacę w czasie najbliższej Mszy Świętej” lub „Obchodzenie urodzin to grzech. Dzieci mogą obchodzić tylko rocznicę komunii świętej”. Zasiać w młodym człowieku strach, poczucie zniewolenia, jest łatwo. Jak się zakorzenią, jak się rozrosną, to ani wyrwać. Dlatego jestem pełen szacunku dla młodzieży z warszawskiej szkoły Bednarska, którzy na studniówce zatańczyli Poloneza Równości. I dla ich wychowawców też. Ktoś powie, że to naiwne? Ja powiedziałbym, że kształcące. Niech się arcybiskupi Jędraszewski i Gądecki uczą, jakie wygłaszać w święta kazania, by człowiek czuł się pokrzepiony na duchu, a nie napiętnowany i oskarżany o brak wiary.

Francuski filozof Voltaire namawiał nas do krytycznego traktowania wszelkich ideologii i religii, do „uprawiania własnego ogródka”. Nie nadawałby się do żadnej pracy u wicepremiera Glińskiego, któremu marzy się jeden wielki muzealno-literacko-teatralno-muzyczno-plastyczny kołchoz. A kto się z pisowskiego realizmu wychyli, ten wypada z okna.

Polityka 8.2019 (3199) z dnia 19.02.2019; Felietony; s. 89
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama