Kraj

Opozycja idzie na wybory w trójpaku

Partie Grzegorza Schetyny (PO) i Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL) w Parlamencie Europejskim zasiadają w jednym klubie. Do wyborów pójdą osobno? Partie Grzegorza Schetyny (PO) i Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL) w Parlamencie Europejskim zasiadają w jednym klubie. Do wyborów pójdą osobno? Dominik Gajda/Agencja Gazeta / Agencja Gazeta
Koalicja Europejska, Koalicja Polska czy Wiosna – przed takim dylematem zapewne staną w maju wyborcy opozycji. Tak i tak wygra PiS?

Dobiega końca wielomiesięczna saga pod tytułem „jednoczenie się opozycji demokratycznej”. Wygląda na to, że partie pójdą do wyborów europejskich w trzech blokach.

Czytaj też: Dlaczego partiom opozycji tak trudno się dogadać

Wymuszona koalicja PO

Największym będzie Koalicja Europejska zbudowana na bazie Platformy. Lider PO Grzegorz Schetyna już drugi raz w ciągu kilku miesięcy ogłasza powstanie aliansu bez wiedzy tych, z którymi planuje go zawiązać. Najpierw była integracja Koalicji Obywatelskiej forsowana wbrew partnerom z Nowoczesnej. W ostatni piątek – Koalicja Europejska pod patronatem dawnych premierów z lewicy: Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza i Marka Belki. Taki układ ma wymusić, i zapewne wymusi, udział w tym aliansie SLD.

PO jest zdecydowanie najsilniejszym ugrupowaniem opozycji. Ale czy taka koalicja ma szanse wygrać wybory europejskie, a potem do Sejmu? Na razie na to nie wygląda. Przy całym szacunku do zasłużonych polityków, którzy jej patronują, nie widać w niej energii czy świeżych pomysłów na przyszłość. Nie widać też nowych liderów, którzy przyciągnęliby nowych wyborców, a bez tego trudno o sukces. Zdjęcie z ogłoszenia Koalicji Europejskiej mocno kontrastuje z fotografiami młodzieży na konwencji Roberta Biedronia.

Przede wszystkim jednak taka koalicja jest nie do przyjęcia dla wielu wyborców niezadowolonych z PiS, bo kojarzy im się z prostą restytucją III RP sprzed 2015 r. A tego też nie chcą.

Ludowcy i inteligencja

Drugi blok – Koalicja Polska – powstaje wokół PSL, któremu miejski, inteligencki elektorat ma zapewnić wsparcie Nowoczesnej, Unii Europejskich Demokratów i samorządowców. W poniedziałkowej konferencji prasowej, na której ogłoszono powstanie sojuszu, uczestniczył wciąż popularny Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia.

Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wprawdzie zaklinał się, że koalicja ma przyciągnąć wszystkie ugrupowania opozycji, ale trudno sobie teraz wyobrazić, żeby Schetyna porzucił swój projekt i wpadł w ramiona ludowców oraz swojego przeciwnika z Dolnego Śląska Jacka Protasiewicza.

Powstanie tego sojuszu wymusił Grzegorz Schetyna, budując swoją koalicję na siłę. W teorii projekt może wyglądać dobrze, ale w przeszłości próby doklejania do PSL „miejskich” partnerów kończyły się fiaskiem. Także w tym sojuszu nie widać spójności programowej, nowych pomysłów i liderów. Sporo jest za to politycznych rozbitków z dużym bagażem porażek.

Ile ugra Biedroń

No i jest Wiosna Roberta Biedronia, której niedzielna konwencja w sumie okazała się sukcesem. Były prezydent Słupska wyprzedził konkurencję. Gdy „stare partie” opozycji wciąż zajmowały się układaniem klocków, on już ogłosił swoje propozycje programowe. Realizm wielu z nich można kwestionować (dostęp do lekarza specjalisty w 30 dni, darmowy internet czy powszechna emerytura 1,6 tys. zł), ale przynajmniej jest o czym rozmawiać. Wydaje się, że wyborcy opozycyjni mają już dość dyskusji na temat tego, kto z kim pójdzie do wyborów. Partie długo zajmowały się przede wszystkim sobą, teraz większy popyt jest na program.

Partia Biedronia ma atut świeżości, a swoją polityczną bezkompromisowością w wielu kwestiach, zwłaszcza obyczajowych, może przyciągnąć wielu wyborców zmęczonych kluczeniem dotychczasowych partii w sprawie związków partnerskich, aborcji czy relacji z Kościołem. Wciąż jednak to projekt na kilka, najwyżej kilkanaście procent, a nie na wyborcze zwycięstwo.

Czytaj też: Strategia Biedronia

Sondaże bez rewelacji

Scenariusz pozytywny dla opozycji zakłada, że powstanie ośrodka wokół ludowców wymusi bardziej partnerskie relacje między partiami, a nowa inicjatywa Biedronia przełamie polityczną polaryzację i ożywi debatę, wprowadzając do niej nowe wątki. Wówczas ugrupowania opozycyjne mogą liczyć na nowe otwarcie i walkę o zwycięstwo w wyborach do Sejmu.

Ale na razie w sondażach to wygląda niezbyt dobrze. PiS wciąż prowadzi z poparciem nieco poniżej 40 proc., nie wiadomo, czy ujawniane ostatnio skandale podmyją poparcie obozu władzy. Platforma, nawet jako Koalicja Europejska z udziałem SLD, może liczyć na jakieś 30 proc., może z ogonkiem. Zarówno ugrupowanie Biedronia, jak i ludowcy z partnerami plasują się tuż nad 5-proc. progiem wyborczym. Na podobny rezultat może też liczyć Kukiz ′15 oraz lewica, jeśli wystartuje osobno. O przeskoczenie progu może się też pokusić jakieś ugrupowanie narodowców, którzy próbują budować swoje sojusze, lub tzw. bezpartyjni samorządowcy, ale to już mniej prawdopodobne.

Efekt może być taki, że wybory europejskie przyniosą PiS wyraźne zwycięstwo. Taki wynik powtórzony w wyborach parlamentarnych oznaczałby utrzymanie przez prawicę większości w Sejmie, a co za tym idzie i władzy. Ordynacja wyborcza preferująca duże partie sprawi, że małe klubiki opozycji (i większy klub PO) nie zrównoważą liczby mandatów dla PiS. Wbrew opiniom części publicystów prawica ma szanse zachować samodzielną większość, nawet gdy do Sejmu wejdzie sześć ugrupowań.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama