Pralnia i farbiarnia Ambasador poleca swoje usługi. Jedyna polska pralnia, która pierze brudy za granicą. Mówimy po niemiecku. Berlin, Lassenstrasse 19/21. Mocno pukać.
Ambasador Polski w Niemczech, profesor Andrzej Przyłębski, to jedyny dyplomata, który namiętnie skarży na swój kraj, podobne jak na kraj, w którym urzęduje oraz na stosunki pomiędzy oboma państwami. Wybiela natomiast wszystko, co w Polsce rządowe. Przypomina bardziej przedstawiciela jednej partii, tej rządzącej, niż wielobarwnej i różnorodnej Polski. (Kolory pierzemy osobno). Kiedy partia stawiała zadanie „uzdrowienia” wymiaru sprawiedliwości, ambasador farbował na czarno polskie sądy i sędziów. Żaden ambasador obcego, niechętnego nam kraju w Polsce, nie przedstawiłby naszej Temidy w gorszym stanie. Ambasador uprawia dyplomację à rebours, dyplomację lepszego sortu: Niemcom obrzydza Polskę (sądy, media), Polakom uskarża się na Niemców (włącznie z ówczesnym prezydentem Gauckiem), którzy, według ambasadora Przyłębskiego, mają „zawężone horyzonty”.
Niedawno Jego Ekscelencja dobrał się do polskich i niemieckich mediów. Na jedne i na drugie nie żałował farby. (Oszczędził tylko media jednej partii). – „Wyborcza” kłamie, POLITYKA to relikt komunizmu, „Newsweek” jest okropny. TVN i Polsat założyli dawni agenci polskiej Stasi, wiadomo czyim interesom służą. Natomiast braci Karnowskich atakują ludzie związani z Sorosem – tak streszcza wystąpienie polskiego ambasadora na uniwersytecie we Frankfurcie Bartosz T. Wieliński, korespondent „Gazety Wyborczej”. Cytuję: „W Niemczech pluralizmu nie ma, media piszą na jedno kopyto i są skrępowane poprawnością polityczną. Lektura niemieckich mediów kiedyś była przyjemnością, dziś jest cierpieniem” – żalił się biedaczek.