Jak to możliwe: zebrać tyle pieniędzy i mieć zarazem tak zwyczajną posadę? Gazeta zainteresowała się zarobkami Jacka Cieślikowskiego z kilku powodów. W szerszym kontekście chodzi o tzw. taśmy Kaczyńskiego dotyczące budowy wieżowców na terenach należących do spółki Srebrna. Firma jest złotym dzieckiem prezesa i zapleczem finansowym partii, wspiera też sowicie propisowskie media (np. „Gazetę Polską Codziennie”).
Czytaj także: Czy karuzela afer z ostatnich tygodni przewróci PiS?
Lojalny i bogaty kierowca Kaczyńskiego
Jak wynika z nagrań, w zarządzie spółki zasiadają wyłącznie figuranci: szara eminencja łódzkiego PiS Janina Goss, żona prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Małgorzata Kujda i wspomniany Jacek Cieślikowski. Wszystkim tak naprawdę, zupełnie jak w rządzie, zawiaduje z tylnego siedzenia Jarosław Kaczyński.
Sytuacja przypomina dowcip z początku lat 90. o człowieku, który błyskawicznie zbił fortunę. Najpierw kupił stołek za 200 zł i sprzedał za 500, potem kupił stół za 400 zł i sprzedał za tysiąc. A na koniec spotkał byłego ubeka, który zaproponował mu funkcję słupa w fikcyjnej spółce. Proste, prawda? „Super Express” bez większego wysiłku dotarł do sprawozdania finansowego Cieślikowskiego, bo jest on od 13 lat warszawskim radnym i musi upubliczniać swoje zarobki.
Cieślikowski związał z Kaczyńskim niemal całe dorosłe życie. W wieku nieco ponad 20 lat został asystentem ówczesnego posła AWS, a później pełnił tę funkcję, gdy Kaczyński był premierem. Poza tym panowie spędzają ze sobą dużo czasu w samochodzie. Można więc uznać, że Cieślikowski to jeden z kluczowych, w dodatku bardzo lojalnych zauszników prezesa. Co za tym idzie – piszę to bez cienia ironii – może być jedną z najważniejszych osób w państwie.
Czym Cieślikowski zasłużył na takie zaufanie? Trudno powiedzieć. To kluczowe, że polityczna wyobraźnia Kaczyńskiego opiera się na resentymencie. Prezes PiS od zawsze tropi układy, przekreśla porozumienia i pali mosty. Dlatego, że jest nieprzejednany, a swoje poczucie sprawiedliwości czerpie wprost z nauk Jana Pawła II? Niekoniecznie. Jeśli przyjrzeć się bliżej jego biografii, dostrzeżemy sporo małych towarzyskich zadr, które z biegiem lat urastały do rangi najwyższych problemów.
Kaczyński zrywa z działaczami Solidarności, szuka nowych przyjaciół
Słynna wojna na górze między Kaczyńskim i Wałęsą wybuchła dlatego, że Wałęsa marginalizował Kaczyńskiego, stawiając w Belwederze raczej na swojego kierowcę z czasów pierwszej Solidarności (sic!) Mieczysława Wachowskiego niż na twórcę Porozumienia Centrum. Z kolei konflikty między Kaczyńskim i Adamem Michnikiem czy Jackiem Kuroniem wynikały zarówno z powodu różnic światopoglądowych, jak i wzajemnych niechęci. Kuroń ponoć nie zaproponował Kaczyńskiemu miejsca do siedzenia u siebie w domu, a Michnik nie odpowiedział „dzień dobry”. Podobne historie wracały długo po obradach okrągłego stołu.
Po zerwaniu znajomości z absolutnie wszystkimi działaczami byłej Solidarności Kaczyński musiał budować własne zaplecze: polityczne i prywatne. Tworzyć grono współpracowników, na których mógłby polegać. To się nie zawsze udawało. Wystarczy zajrzeć do biogramów byłych partyjnych kolegów Kaczyńskiego – mało który wytrwał z prezesem przez wszystkie kadencje. Za to grono bliskich i przyjaciół jest przy nim niezależnie od okoliczności. Stwarza atmosferę, w której Kaczyński czuje się komfortowo. Wśród zaufanych są m.in. Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Postaci spoza pierwszych stron gazet, z którymi prezes PiS uzgadnia najważniejsze polityczne ruchy.
Przyjaźń prezesa PiS – za pieniądze?
Co otrzymują w zamian – już wiemy. Nie wszystkich interesuje taplanie się w partyjnym błocie, są ludzie, którym w zupełności wystarczają przelewy. Cieślikowski nie jest odosobniony. Z opublikowanego przez Fundację Batorego raportu „Stanowiska publiczne jako łup polityczny” wynika, że PiS nagradza swoich ludzi bardziej niż jakakolwiek inna frakcja wcześniej. Cieślikowski pobiera pensję z racji pełnienia mandatu radnego, funkcji prezesa spółki Geranium i jako członek zarządu spółki Srebrna. Ma trzy domy i działki o łącznej wartości 1,6 mln zł. Tymczasem mediana zarobków w Polsce wynosi ok. 2,5 tys. zł na rękę.
To dość upiorne, że tak duże pieniądze (i Bóg raczy wiedzieć, jaką realną władzę) otrzymuje właśnie kierowca Kaczyńskiego. Zupełnie jakby prezes chciał i na tym polu dorównać Wałęsie. Będący od dawna na politycznym oucie Mieczysław Wachowski w pierwszej połowie lat 90. dążył do władzy absolutnej. To on decydował o kadrach i kierował Wałęsą podczas spotkań międzynarodowych (m.in. w czasie szalenie ważnej rozmowy z Borysem Jelcynem, który oświadczył, że Polska może wstąpić do NATO). Podobno Wachowski jeszcze jako kierowca Wałęsy rozbawiał noblistę, udanie parodiując członków warszawskiej elity. Kto wie, być może i na tym polu Jacek Cieślikowski ma podobne talenty.
Czytaj także: „Srebrna” spółka PiS. Co ma, kto za nią stoi i na czym zarabia?