W wojence, którą minister kultury Piotr Gliński wytoczył ECS, chodzi oczywiście o kontrolę nad tą instytucją. PiS groził obcięciem dotacji, żeby zyskać więcej pola dla własnej wersji historii. Teraz, po zabójstwie Pawła Adamowicza, Gliński i jego otoczenie starają się jakoś oględnie tłumaczyć zapisami statutowymi.
Ale tak się składa, że miesiąc przed tragicznymi wydarzeniami na scenie WOŚP w Gdańsku, 17 grudnia, minister odpowiedział na interpelację posłów PO (m.in. Agnieszki Pomaskiej, Jerzego Borowczaka, Marka Biernackiego, Tadeusza Aziewicza) w tej właśnie sprawie.
Gliński „daje możliwość” prezydentowi i marszałkowi
Posłowie pytali, czy minister ma świadomość, że jego decyzja wpłynie negatywnie na realizację programu Europejskiego Centrum Solidarności w 2019 r. Jego głównym motywem jest, przypomnijmy, 30. rocznica upadku komunizmu w Polsce. Piotr Gliński nie widział problemu. Jego zdaniem ECS wciąż ma „możliwość dostosowania swoich wstępnych założeń programowych do wysokości kwoty dotacji, tj. 4 mln zł”. Sugerował tym samym, że obchody będą skromniejsze?
Dalej Gliński informuje, że to „od kompetencji i doświadczenia osób zarządzających ECS zależeć będzie, w jakim stopniu skonstruują budżety przyszłych projektów”. Wskazuje na wiele – choć nie wymienia konkretnych – instytucji kultury współprowadzonych przez ministra, „które otrzymują znacznie niższy poziom niż 4 mln zł, a z powodzeniem realizują niezwykle złożone i ważne projekty”. Chodzi mu chyba o to, że gdyby władze ECS były kompetentne, toby sobie bez tych 3 mln poradziły.
Czytaj także: Zbiorowy gest Kozakiewicza w sprawie ECS
Gliński przypomina zarazem, że przy obsadzaniu stanowisk dyrektora ECS, Rady oraz Kolegium Historyczno-Programowego, a także sprawowaniu nadzoru nad instytucją wiodącą rolę odgrywa prezydent Gdańska. Minister twierdzi – co brzmi mało kulturalnie – że odbierając ECS dotację, daje prezydentowi „możliwość zaangażować bardziej adekwatne środki finansowe, stosowne do jego umocowania i roli jako wiodącego organizatora”. Co więcej wskazuje, że „podobnie przed Marszałkiem Województwa Pomorskiego pojawi się możliwość zwiększenia dotacji podmiotowej dla ECS”. Oczywiście przed marszałkiem Mieczysławem Strukiem, związanym z PO.
Za dużo Platformy w ECS
Posłowie wprost zapytali, czy zmniejszenie kwoty dotacji to rodzaj sankcji za umożliwienie m.in. Instytutowi Lecha Wałęsy realizowania tu swojej działalności. Gliński otwarcie co prawda przyznaje, że resort nie neguje działalności Instytutu Lecha Wałęsy, „pozostawiając polityczne oceny takiej działalności jako kwestię odrębną”. I dodaje: „Należy zauważyć, że były Prezydent Lech Wałęsa uczestniczył w ECS w wydarzeniach, które można określić jako agitacje polityczne będące w ECS zabronione”. Gliński wymienia, o które wydarzenia mu chodzi:
- 22 lutego 2018 roku w Europejskim Centrum Solidarności były prezydent RP Lech Wałęsa oświadczył w towarzystwie Grzegorza Schetyny, że w najbliższych wyborach samorządowych nie udzieli poparcia Pawłowi Adamowiczowi. Sam Grzegorz Schetyna oświadczył, że Gdańsk jest ważnym miejscem dla Platformy Obywatelskiej. Całe spotkanie miało charakter ściśle partyjny, ponieważ padały tam sformułowania dotyczące funkcjonowania określonej partii politycznej oraz obietnice wyborcze. Organizatorem spotkania była gdańska Platforma Obywatelska.
- 19 lutego 2018 roku Paweł Adamowicz na zorganizowanej w ECS konferencji prasowej oświadczył: „gdyby tak się złożyło, że Platforma Obywatelska nie poprze mnie w wyborach, wówczas będę kandydował jako niezależny kandydat ze wszystkimi tego konsekwencjami, a więc i stworzeniem własnych list kandydatów na radnych Miasta Gdańska”. Spotkanie to było ewidentnie polityczne.
- W czerwcu 2018 roku, gdy Lech Wałęsa „reaktywował” „komitet obywatelski”. W zorganizowanym w ECS spotkaniu udział wzięli Grzegorz Schetyna, Katarzyna Lubnauer, Michał Boni, Włodzimierz Cimoszewicz i Andrzej Rzepliński. Spotkanie to również nawiązywało do działań politycznych, były prezydent zachęcał do organizowania się w imię zbliżających się wyborów.
- Wykorzystywanie ECS do celów politycznych miało miejsce również w latach poprzednich, np. w październiku 2016 roku w Europejskim Centrum Solidarności odbyła się konferencja prasowa Grzegorza Schetyny i Lecha Wałęsy, podczas którego zakomunikowano, że były prezydent nawiązuje współpracę z PO. (…) Wcześniej, bo w czerwcu 2016, Lech Wałęsa organizował w ECS spotkanie z sympatykami Komitetu Obrony Demokracji.
- „31 sierpnia br. [2018] doszło do incydentu, podczas którego grupa osób wykrzykiwała i wywiesiła transparenty z hasłami politycznymi, zakłócając tę niezwykle ważną dla wszystkich Polaków rocznicę. Do zakłócenia porządku publicznego doszło na tarasie ECS, podczas składania kwiatów pod Bramą nr 2, w obecności najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej. Wydarzenie to należy oceniać negatywnie, w szczególności zakładając, że osoby, które dopuściły się tych działań, mogły nie ograniczać się do wznoszenia haseł”.
Przypomnijmy, że na ścianie Europejskiego Centrum Solidarności pojawił się wtedy – 31 sierpnia 2018 r. – transparent z napisem „Konstytucja”. Odpowiedź Glińskiego na interpelację z 17 grudnia, jeszcze poza kontekstem mordu na Pawle Adamowiczu, jest jedynym i szczerym wyjaśnieniem, o co chodzi w tej walce. Prawda jest taka, że rząd próbował wpłynąć na ECS, przykręcając mu kurek z pieniędzmi, bo sam chciał tu uprawiać polityczną agitację, a nie mógł.
Czytaj także: Spór o pamiątki po Solidarności