Jego przedsięwzięcie – naznaczone od 13 stycznia 2019 r., pewnie już na zawsze, tragiczną śmiercią prezydenta Gdańska – niezmiennie od 27 lat wyzwala silne emocje. Od tych najbardziej pozytywnych, prowadzących do aktów wielkoduszności i zbiorowych uniesień, po zajadłą nienawiść. Dlaczego właśnie Owsiak? Dlaczego Wielka Orkiestra? Co to mówi o społeczeństwie, w którym teraz już 65-letni autor muzycznych audycji radiowych i telewizyjnych o niebanalnych tytułach („Brum”, „Kręcioła”, „Rockendrollowa Jazda bez Trzymanki”), człowiek w czerwonych spodniach i okularach oraz zazwyczaj krzykliwym T-shircie własnego projektu, jest w Polsce zarazem bohaterem i autorytetem, ale i ofiarą bezustannej kanonady słownej, obliczonej na jego moralne i cywilne unicestwienie?
Za wszystko
Dłuższy cytat z popularnego w sieci artykułu pt. „Za co nienawidzę Jerzego Owsiaka”: „Powodem mojej nienawiści do Owsiaka nie jest frustracja, brak sukcesów życiowych czy osobistego szczęścia. Powód jest zupełnie inny i zdefiniowany przez najnowszy słownik PWN: nienawiść »uczucie silnej niechęci, wrogości do kogoś lub do czegoś«. Jestem pełen wrogości i niechęci wobec Owsiaka, ponieważ on jest zaprzeczeniem mnie. Niczego w życiu nie osiągnął, ale wszystko zostało mu dane. Szkołę skończył dzięki żonie i pani od matematyki, która przyjęła łapówkę za napisanie matury połowicznemu analfabecie. Na Akademię Sztuk Pięknych startował cztery razy i wyleciał na bruk po pierwszych pytaniach. Próbował szczęścia jako witrażysta, ale się okazało, że matura za łapówkę i cztery zawalone egzaminy na studia to nie przypadek.
Pierwszy publiczny występ załatwił Owsiakowi Wojciech Waglewski. Pierwszą firmę założył Owsiakowi Walter Chełstowski.