Kraj

Gdańsk w samo południe. Pożegnanie prezydenta Pawła Adamowicza

Ludzie zgromadzeni przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku Ludzie zgromadzeni przed Bazyliką Mariacką w Gdańsku Michał Ryniak / Agencja Gazeta
„Nie będziemy dłużej obojętni na truciznę nienawiści”. Mieszkańcy Gdańska pożegnali swojego prezydenta Pawła Adamowicza.

Kilka minut po godz. 10 zabytkowe Śródmieście Gdańska jeszcze wieje pustką. Trochę policji, straży miejskiej, grupkami chodzą w żółtych koszulkach wolontariusze Hospicjum im. ks. Dutkiewicza. Gęsto od ludzi jest jedynie na ul. Piwnej, która prowadzi prosto do Bazyliki Mariackiej. W długiej kolejce oczekujących na wejście do tej największej gdańskiej świątyni (otwartej od godz. 10) nastrój powagi, porozumienia i lekkiej nerwowości: czy się zmieścimy?

Jak pożegnanie Martina Luthera Kinga

Ale kolejka posuwa się sprawnie, a ludzie w niej jacyś tacy dla siebie mili, rozmowni. Nawet zachowanie tych kilku osób, które do ogonka wciskają się „na dziko”, tłum kwituje pobłażliwym uśmiechem.

Czytaj także: Gdańszczanie opłakują swojego prezydenta

Zebrani opowiadają sobie, jak wczoraj, w piątek, stali na trasie pogrzebowego konduktu. Wyruszył z Europejskiego Centrum Solidarności, mijał miejsca ważne w życiorysie zabitego prezydenta: kościół św. Mikołaja, gdzie był ochrzczony, dom rodzinny, szkoły, do których chodził. Jak w środę na pl. Solidarności czekali na swą kolej, by w „największym sercu świata” ustawić swój znicz. Student historii UG przyznaje, że jego pokolenie do tej pory było politycznie bierne, ale teraz sam widzi mocne ożywienie wśród rówieśników i ma nadzieję, że nie będzie to chwilowe. Kobieta w średnim wieku mówi o swoich córkach florecistkach i nagrodzie za wyniki, jaką w 2018 r. wręczył im Adamowicz. Młody facet w długim płaszczu zapewnia, że przyjechałby tu nawet z 40-stopniową gorączką, bo ten pogrzeb – „to wydarzenie historyczne – jest jak pożegnanie Martina Luthera Kinga”. Nad tłumem powiewają flagi Gdańska z czarną wstążeczką, starsza pani rozdaje nalepki z wypisanym czarną solidarycą imieniem i nazwiskiem prezydenta. Co chwila ktoś przystaje i wrzuca datek do puszki wolontariuszy – rodzina prezydenta prosiła, by zamiast kwiatów i zniczy wesprzeć bliskie Adamowiczowi fundacje: Hospicjum i WOŚP.

Wreszcie Bazylika. Przed nią bramki – policja sprawdza torby i plecaki, wykrywacz metalu dokładnie omiata kolejnych wchodzących. Udało się. Jesteśmy w środku.

Modlić się ekumenicznie

W Mariackim mrowie ludzi. Obliczono, że kościół pomieści trzy i pół tysiąca osób. Mimo to białe ściany, wysokie sklepienie, podłużne, gotyckie okna, przez które wlewa się słoneczne światło, dają wrażenie przestrzeni. Cisza. Do rozpoczęcia uroczystej mszy został jeszcze kwadrans. W bocznych nawach telebimy – kamera zatrzymuje się na twarzach zaproszonych gości. Widać Lecha Wałęsę z żoną, obok Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy. Jest także prezydent Bronisław Komorowski i premierzy: Hanna Suchocka, Jan Krzysztof Bielecki, Włodzimierz Cimoszewicz, Waldemar Pawlak, Jerzy Buzek, Marek Belka, Kazimierz Marcinkiewicz i Ewa Kopacz. Obecny rząd reprezentuje prezydent Andrzej Duda, obok niego premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Piotr Gliński. Są przedstawiciele Unii Europejskiej z szefem Rady Donaldem Tuskiem oraz ok. 300 delegatów Związku Miast Polskich, m.in. włodarze Warszawy, Lublina, Gliwic, Wrocławia i Poznania, poza tym burmistrzowie Bremy, Rotterdamu, Lipska i Hamburga. Nie mogło zabraknąć współpracowników Adamowicza. Lista obecności jest imponująca.

Dlaczego gardzisz swoim bratem?

Msza rozpoczyna się punktualnie o godz. 12. Prowadzi ją przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, kazanie wygłosi metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Msza ma charakter ekumeniczny – przy ołtarzu widać przedstawicieli innych Kościołów i religii wyznawanych w Gdańsku. Capella Gedanensis, odpowiedzialna dziś za stronę muzyczną, śpiewa „Requiem” Pucciniego, potem rozbrzmiewa hymn narodowy.

Czytaj także: Inna twarz Polski

Na telebimie filmowane z lotu ptaka okoliczne ulice – tłum tak gęsty, że dech w piersi zapiera. Przejmująco brzmią słowa listu św. Pawła do Rzymian: „Dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga” – czytane przez Piotra Grzelaka, wiceprezydenta Gdańska.

Ta pogarda, nienawiść, podziały, które trzeba wreszcie powstrzymać, przewijają się dziś podczas całej uroczystości. O jedności serc w obliczu tragedii mówi abp Głódź w swoim kazaniu. Przypomina ostatnie chwile Adamowicza przed atakiem nożownika. Prezydenta ze „światełkiem do nieba” w ręku i słowami: „Gdańsk jest dobry, Gdańsk jest szczodry...” nazywa „statuą wolności dla Gdańska”. Ale choć wymienia liczne zasługi zamordowanego, wyraża potrzebę „budowniczych pokoju i braterstwa” oraz wyrugowania z polskiej przestrzeni publicznej i medialnej języka pogardy, nie porusza słuchaczy, tak jak zrobią to w przejmującym pożegnaniu Magdalena Adamowicz i jej córka Antonina albo Aleksandra Dulkiewicz, pełniąca obecnie obowiązki prezydenta Gdańska, czy – najmocniej – dominikanin o. Ludwik Wiśniewski. Być może dlatego, że Głódź trzyma się utartej retoryki. Nawołuje do powrotu do wartości sprawdzonych: rodziny, szkoły, Kościoła (a przy tym ostrzega przed „wypłukiwaniem” obecności Kościoła w przestrzeni publicznej”), ignorując jednocześnie inne wyznania i pomijając to, co Paweł Adamowicz promował i od lat wspierał w swoim mieście: otwartość na innych, wolność, równość, demokrację.

Ale mówi o tym w swym pożegnaniu przedstawiciel Kościoła ewangelicko-metodystycznego: „Boże, spraw, aby serca nasze, tak samo jak serce naszego gdańskiego prezydenta i przyjaciela, były otwarte na różnorodność, (...) abyśmy niczego się nie lękali i nikogo nie wykluczali, lecz wzajemnie okazywali sobie szacunek i zrozumienie”.

Gdańsk – miasto otwarte

Gdańską wielokulturowość podkreślił zaś reprezentant Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej: „Prezydent budował właśnie takie miasto, gdzie każdy mieszkaniec bez względu na religię czuł się u siebie. To będzie jego najtrwalszym pomnikiem”.

O działaniach Adamowicza na rzecz uchodźców, imigrantów i repatriantów pięknie mówiła Aleksandra Dulkiewicz. „Róbmy wszystko, żeby być taką wspólnotą, o jakiej marzył nasz prezydent Paweł Adamowicz: bądźmy otwarci, bądźmy gościnni, bądźmy solidarni, szanujmy tych, którzy myślą inaczej, przekonujmy się siłą argumentów, a nie argumentami siły” – apelowała.

Ale to ojciec Ludwik Wiśniewski najmocniej dotknął serc zgromadzonych. Wyraził to, na co chyba wszyscy czekaliśmy. I dostał za to ogromne brawa.

„Jestem przekonany, że Paweł chce, abym wypowiedział następujące słowa: trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych. Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w kościele...”.

Zamordowany w niedzielę 13 stycznia podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został pochowany w Bazylice Mariackiej, w kaplicy św. Marcina, tuż obok wejścia do Izby Rajców.

W uroczystości pożegnania uczestniczyło 45 tys. osób – ci, którzy nie dostali się do Bazyliki, obserwowali mszę na telebimach ustawionych w kilku punktach Głównego Miasta.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama