2 listopada minionego roku Marek Jakubiak, jeden z najbardziej znanych polityków Kukiz ’15, ogłosił odejście z ruchu. Ostatecznym impulsem była niezgoda co do tego, czy – czego chciał Jakubiak – Kukiz ’15 powinien przekształcić się w partię. Na pewno dobrej atmosfery nie budowała deklaracja Kukiza o tym, że browarnik „nie ma wielkich szans” w wyborach na prezydenta Warszawy czy jego „piąteczkowy” tweet o Jakubiaku „łajającym w kadzi” posła Wolności Jacka Wilka. Po odejściu Jakubiak deklarował, że nie ma interesu w rozdrabnianiu polskiej sceny politycznej, nie chce więc tworzyć nowej partii, a raczej federację ugrupowań. Pod przewodnictwem najbogatszego z posłów miałaby ona, jak sam stwierdził, „zbudować wspólną listę i zbudować potęgę” w jesiennych wyborach do parlamentu.
Na razie federacja jest nią tylko z nazwy. Federacja dla Rzeczpospolitej będzie bowiem po prostu partią, którą współpracownicy Jakubiaka mają nadzieję zarejestrować do końca stycznia. Wydaje się jednak, że poseł na poważnie zabrał się do pracy. Na swojej stronie FdR opublikowała już statut i zarys programu. Odpowiedzialni za budowę struktur nowego ugrupowania Piotr Bryczkowski (były sekretarz generalny partii KORWiN) i Marek Kuśmierski (angażował się w Kukiz ’15 w Bytomiu) jeżdżą po Polsce i rekrutują do niego członków. Przyznają, że mają już ok. 3 tys. chętnych, a Jakubiak inwestuje w tworzenie FdR własne, niemałe pieniądze. Na pytanie, co właściwie zostało z „federacyjnych” obietnic Jakubiaka, słyszę, że członkiem FdR będzie mogła zostać osoba należąca do innej partii.