Było pięknie. Radośnie i podniośle. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy kończyła granie. Nadchodził czas „Światełka do nieba”. Kulminacji. Prezydent Adamowicz ze sceny mówił o tym, że „Gdańsk jest szczodry, dzieli się dobrem, że chce być miastem solidarności”. W górę wyciągnęły się ręce z siejącymi skry zimnymi ogniami. I wtedy na scenę wskoczył nożownik. Dopadł do Adamowicza. Ciosy trafiły w serce, brzuch, przeponę. Napastnik nie próbował uciekać. Długie kilkadziesiąt sekund „tańczył” triumfalnie przed publicznością, jeszcze nie bardzo rozumiejącą, co się stało. Wykrzykiwał swoje „uzasadnienie”: „Halo, halo! Nazywam się Stefan W****t. Siedziałem niewinny w więzieniu. Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz”.
Jako pierwszy zareagował ktoś z obsługi technicznej, potem wkroczyła ochrona. Stefan W. został obezwładniony.
•
Trójmiejskie media szybko rozpoznały w 27-letnim nożowniku bohatera swoich publikacji sprzed kilku lat. Został skazany na 5,5 roku więzienia nie „za niewinność”, ale za mocno udokumentowane dowodowo cztery napady na placówki finansowo-bankowe. Policja zastawiła pułapkę. Podczas ostatniego napadu w czerwcu 2013 r. on i jego wspólnik zostali złapani na gorącym uczynku, ze świeżo zrabowanymi pieniędzmi. W maju 2014 r. Stefan W. został skazany na 5,5 roku więzienia, a jego wspólnik na rok i 10 miesięcy (brał udział tylko w ostatnim napadzie). Całą historię sprawozdawał na bieżąco portal trojmiasto.pl. W. niespecjalnie ukrywał przed rodziną i kolegami, czym się trudni. Zdobyte pieniądze przeznaczał na przyjemności – taksówki, jedzenie i kasyno, krótkie wakacje na Wyspach Kanaryjskich, którymi pochwalił się na portalu społecznościowym.