Nie ma pieniędzy na rządowy program „Czyste powietrze”, informuje „Gazeta Wyborcza”. Deklaracja premiera Mateusza Morawieckiego o 103 mld zł do wydania w ciągu dekady na ocieplenie budynków i wymianę kotłów do ich ogrzewania w najlepszym przypadku wygląda na myślenie życzeniowe. W tym roku ze środków krajowych uda się uzbierać miliard złotych, w przyszłym góra 2,5 mld.
Suma to skromna, biorąc pod uwagę, że palimy w 3,5 mln kotłów w teorii na węgiel, a w praktyce znikają w nich także śmieci czy kawałki mebli. Dodatkowo nie ma szans, przyznaje w rozmowie z „GW” pełnomocnik premiera do walki ze smogiem, by Unia Europejska przyklasnęła pomysłom rządu na instalowanie nowoczesnych pieców na paliwa kopalne, w tym węgiel. Na to Unia pieniędzy z wieloletniego budżetu nie da, bo Europa ma się od węgla uwolnić.
Czytaj więcej: Węgiel parzy. Dlaczego jesteśmy zakładnikami węgla?
Czyste powietrze to wyzwanie dla kraju czarnego złota
To wyzwanie dla każdego polskiego rządu, bo Śląsk, górniczy trud i tradycja czarnego złota, z którą trudno zerwać zwłaszcza PiS-owi, zdradzającemu tęsknoty do modernizacji à la PRL. Obrona polskiego węgla w budżetowych targach wygląda też jak zagrywka negocjacyjna, aby projektująca budżet Komisja Europejska mogła wykreślić piece węglowe, a w zamian pozostawiła gazowe. Na to nakłada się głęboka nieufność PiS-u do odnawialnych źródeł energii. Nie dość, że dopłaty na ich wykorzystanie mieli przechwycić politycy partii dziś opozycyjnych, to jeszcze technologie dostarczają głównie firmy spoza Polski.
Smog – wróg publiczny numer 1
Jest jednak poważne i niecierpliwe oczekiwanie społeczne, by smog jak najszybciej zlikwidować. Wiadomo, że trzeba to zrobić z wykorzystaniem wspólnej kasy, nie da się przerzucić wszystkiego na barki obywateli. Jest też zainteresowanie: w pierwszej fazie programu „Czyste powietrze” złożono ok. 23,5 tys. wniosków o dopłatę do wymiany pieców.
Smog z potencjałem – politycznym
Polityczny potencjał smogu dostrzegł Mateusz Morawiecki, który jest pierwszym premierem (a PiS pierwszą partią) z szansą, by na walce ze smogiem bić punkty poparcia. PiS na razie nie daje rady jej wykorzystać. Zaczęło się nieźle. Morawiecki w exposé mówił o morderczych skutkach zanieczyszczenia powietrza, żaden rząd wcześniej nie mówił o problemie tak otwarcie. Później w swoim stylu premier dużo naobiecywał. Teraz okazuje się, że gorzej z pokryciem.
W roku wyborczym porażka lub same tylko trudności tak wyczekiwanego i potrzebnego programu mogą stać się kosztownym prezentem dla opozycji. I złą wiadomością dla naszych płuc.
Czytaj także: Węgiel coraz mniej się światu opłaca. Ale Polska wciąż inwestuje