Krajowa Rada Sądownictwa zaskarżyła sama siebie do Trybunału Konstytucyjnego. Twierdzi, powołując się m.in. na opinię prawną Biura Analiz Sejmowych autorstwa prof. Marcina Matczaka, złożoną do prezydenckiego projektu nowej KRS, że powoływanie jej członków przez posłów jest naruszeniem konstytucyjnej pozycji KRS, zasady niezależności sądów oraz zasady trójpodziału władz.
Czytaj także: Rzeszowscy sędziowie z „KonsTYtucJĄ”. Będą dyscyplinarki?
KRS powinna zwiesić działalność
Skoro KRS zakwestionowała własną prawomocność, to do czasu rozpatrzenia sprawy przez Trybunał Konstytucyjny powinna zawiesić działalność. Wszelką, a w szczególności prowadzenie konkursów na wolne miejsca sędziowskie. Bo przecież skoro została – wedle własnej oceny – nienależycie powołana, to jej wnioski o sędziowskie nominacje mogą się okazać nieważne. Podobnie jak wyroki wydane przez wadliwie nominowanych sędziów.
KRS skarży też przepisy dotyczące odwołań od prowadzonych przez nią konkursów na sędziów, co tym bardziej wymusza na niej zawieszenie działalności dotyczącej tych konkursów.
Oczywiście wniosek do TK to gra, która zmierza do legalizacji obecnej KRS przez Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. KRS zresztą tego nie kryje. We wniosku napisała: „Krajowa Rada Sądownictwa, działająca w składzie wyłonionym w oparciu o zaskarżone przepisy, kierując się zasadą domniemania konstytucyjności ustawy, wykonuje swe konstytucyjne i ustawowe uprawnienia w usprawiedliwionym przekonaniu o skuteczności i legalności swych czynności. Nie sposób jednak nie zauważyć, że w przestrzeni publicznej (tak krajowej, jak i międzynarodowej) pojawiają się głosy i działania dezawuujące status Rady, odmawiając jej przymiotu niezależności.