Wojskowy Sąd Garnizonowy wydał – jak podają media – europejski nakaz aresztowania wobec Stefana Michnika, sędziego czasów PRL. Czyny, o które podejrzany jest Stefan Michnik, miały polegać na wydaniu w latach 1952–53 „bezprawnych wyroków orzekających kary śmierci oraz kary więzienia wobec osób działających na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego”. Chodzić ma o 30 przestępstw („wobec osób działających na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego – m.in. kuriera 2. Korpusu Polskiego dowodzonego przez gen. Władysława Andersa oraz jednego z żołnierzy ZWZ, Armii Krajowej i Zrzeszenia »Wolność i Niezawisłość«”), „stanowiących zbrodnie komunistyczne, wyczerpujące znamiona zbrodni przeciwko ludzkości”.
Czytaj też: Adam Michnik, zasługi i zarzuty
Michnik wrogiem numer 1
Informację o wydaniu europejskiego nakazu aresztowania przedstawił sam minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Już ten propagandowy zabieg potwierdza rzeczywiste podłoże operacji: chodzi nie tyle o przebywającego do dawna w Szwecji Stefana Michnika (rocznik, co też nie jest bez znaczenia, 1929), ile o Adama Michnika, przyrodniego brata Stefana i od dawna wroga numer jeden obecnej władzy. Wystarczy przejrzeć bliskie jej gazety i portale, by przekonać się, że rodzinne więzy obu Michników od dawna służą za cep do bicia szefa „Gazety Wyborczej” (a wcześniej jednego z liderów antykomunistycznej opozycji – począwszy od komandosów końca lat 60. ubiegłego wieku przez KOR, jawną i podziemną „Solidarność”).
Rodzinna odpowiedzialność Michników
Tego rodzaju tępa rodzinna odpowiedzialność (symbolem są książki pokroju „Resortowych dzieci”) wydaje się specjalnością narodowej publicystyki historycznej – ba, elementem tzw. polityki historycznej ekipy PiS.
Na dodatek tego rodzaju zacietrzewienie prowadzi do prawniczych kompromitacji: wszak Wojskowy Sąd Garnizonowy już wcześniej wydał europejski nakaz aresztowania wobec Stefana Michnika, lecz sąd w Uppsali uznał, że przestępstwa zarzucane wtedy podejrzanemu zgodnie z prawem szwedzkim uległy przedawnieniu. Teraz oskarżenia są niby poważniejsze, ale niewykluczone, że sądy państw wolnej Europy zlekceważą wydany przez obecną władzę w Warszawie nakaz, dowodząc, że niezależność sądów w Polsce jest obecnie problematyczna. I będą miały rację.