Kraj

Polexit wymiaru sprawiedliwości

Zbieramy owoce „reformy” sądownictwa. Zbieramy owoce „reformy” sądownictwa. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Zbieramy owoce „reformy” sądownictwa. Grupa trzymająca w Polsce władzę właśnie wyprowadza polskie sądy z Unii.

Od początku października dowiedzieliśmy się o przynajmniej sześciu zapytaniach unijnych sądów o niezawisłość polskiego wymiaru sprawiedliwości w związku z ENA, czyli europejskim nakazem aresztowania. Oprócz pytania irlandzkiego sądu w sprawie wydania mężczyzny podejrzanego o handel narkotykami (które stało się powodem wydania w lipcu wyroku przez Trybunał Sprawiedliwości UE) inne pytania – nie wiadomo, z jakiego kraju – trafiły do sądu w Warszawie. Z kolei sąd hiszpański zadał pytania sądowi w Rzeszowie:

  • Czy polskie sądy są „autonomiczne” od innych władz i mają należytą ochronę przed „naciskami z zewnątrz" (PiS znacząco zwiększył władzę ministra sprawiedliwości i zniósł niezależność Krajowej Rady Sądownictwa)?
  • Czy polscy sędziowie są nieusuwalni?
  • Czy nowy system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów może być wykorzystany do politycznej kontroli nad sądami (orzekają w nim wskazane przez partie osoby)?
  • Czy przestrzega się zasady kadencyjności władz sądów (PiS przerwał kadencję prezesów sądów i może ich odwoływać za zgodą podległej sobie Krajowej Rady Sądownictwa)?
  • Czy są zabezpieczenia przed manipulacją składami sądzącymi (PiS właśnie dał prawo prezesom sądów odsuwania sędziów od sądzenia pod pretekstem „zmiany zakresu obowiązków”)?

Z kolej hiszpańska policja zadała podobne pytania sądowi w Kielcach. Zaś sąd w Amsterdamie (Holandia) skierował pytania do trzech sądów: w Poznaniu (ENA w związku z podejrzeniem handlu narkotykami), Warszawie (sprawa zabójstwa) i w Gliwicach (napad).

Na portalu holenderskiego sądu poinformowano: „Sąd ustalił, że niedawne reformy sądownictwa w Polsce zagrażają niezależności sądów w tym kraju”. W związku z czym sąd obawia się, że „podstawowe prawo podejrzanego do rzetelnego procesu może zostać naruszone”.

Czytaj także: Czy Trybunał Sprawiedliwości może oceniać polskie sądownictwo?

Co z osobami ściganymi za pomocą ENA

Większość sądów już odpowiedziała na te pytania. Nieoficjalnie mówi się, że były na nie naciski z ministerstwa, by dały odpór podejrzeniom o brak niezależności polskich sądów. Jeśli to prawda, politycy czy urzędnicy, którzy się tego dopuścili, popełnili przestępstwo z art. 232 kk (wpływanie przemocą lub groźbą na czynności sądu, do pięciu lat więzienia).

Nie wiadomo, jakie będą decyzje pytających sądów zagranicznych co do wydania ściganych za pomocą ENA osób, bo mocą lipcowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości sąd mający zdecydować o wydaniu osoby ściganej ENA ma nie tylko ustalić ogólną sytuację w zakresie niezależności wymiaru sprawiedliwości, ale też to, czy ta konkretna osoba może liczyć na bezstronny proces. Ale wstyd, że jesteśmy krajem, co do którego są takie wątpliwości, już jest.

Jest też znacząca wątpliwość dla krajów spoza Unii: czy w Polsce sędziowie nadal mają jeszcze gwarancję niezawisłości? A przecież nasze organa ścigania korzystają nie tylko z ENA, ale i z możliwości wystawiania międzynarodowych listów gończych. Nota bene do tej pory Polska najchętniej spośród wszystkich krajów Unii korzystała z ENA, nawet w drobnych sprawach (jedna ze spraw, o którą pytali Hiszpanie, dotyczy kierowania w stanie nietrzeźwości). Tylko do Wielkiej Brytanii w 2017 r. skierowaliśmy 498 ENA, do Niemiec – 482, do Holandii 256. Teraz można się spodziewać, że tyleż pytań o niezależność polskiego sądownictwa skierują tamtejsze sądy.

Ale to początek problemu. Za chwilę okaże się, że uciekanie przed odpowiedzialnością karną z Polski jest skutecznym środkiem ochrony, szczególnie w przypadku przestępstw gospodarczych i podatkowych. Za przestępstwa vatowskie grozi w Polsce PiS nawet 25 lat więzienia, a ściganie za nie jest priorytetem rządu, który nie kryje, że zamierza finansować wydatki socjalne z konfiskowania majątku przedsiębiorców, których oskarży np. o vatowskie wyłudzenia. W tej sytuacji powołanie się przed zagranicznymi organami ścigania czy wymiaru sprawiedliwości na prześladowanie pod pozorem oskarżenia o wyłudzanie VAT będzie brzmiało naprawdę wiarygodnie. I może być zgodne z prawdą. Poza tym pamiętamy, że reżym Aleksandra Łukaszenki przez lata prześladował białoruską opozycję właśnie za rzekome przestępstwa gospodarcze i podatkowe i tym motywował wnioski o ekstradycję – że przypomnę niesławne wydanie przez Polskę znanego opozycjonisty Alesia Bialackiego za rzekome niezapłacenie podatku od darowizn.

Wyroki polskich sądów kwestionowane za granicą?

Za granicą kwestionowane będą też wyroki polskich sądów w sprawach cywilnych: np. o opiekę nad dzieckiem, spadkowe, dotyczące praw autorskich. I w sprawach gospodarczych.

Jedna już się kroi. W ostatnich dniach głośno o wycofaniu się włoskiej firmy Astaldi z kontraktów zawartych z PKP na budowę linii kolejowych. I w ogóle z kontraktów w Polsce – np. budowy tunelu w ramach „zakopianki” czy kolejnych linii warszawskiego metra. Astaldi jest winna polskim podwykonawcom póki co 30 mln złotych. Jeśli ucieknie z Polski i odmówi płacenia długu – a mówi się, że jest na skraju bankructwa – podwykonawcy mogą domagać się wypłat zaległości przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. A potem GDAKiA może się procesować z Astaldi o zwrot. Podobnie jak PKP i inni kontrahenci – o odszkodowania za zerwane kontrakty. Tyle że Astaldi może odmówić poddania się wyrokowi polskiego sądu, dowodząc, że sądy w Polsce podlegają rządowi, a w interesie rządu jest niekorzystny dla Astaldi wyrok. I włoski wymiar sprawiedliwości może odmówić wykonania wyroku polskiego sądu.

Inne zagraniczne firmy mogą iść tym tropem. I to nie tylko w sporach, gdzie zaangażowany jest polski Skarb Państwa. Także w sporach z prywatnymi kontrahentami. Jeśli wyrok będzie na korzyść kontrahenta polskiego, mogą powołać się na słynne już słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji wyborczej w Olsztynie. Chodzi o wypowiedź o rzekomej nienawiści polskich sędziów do ojczyzny, dowodem której są – jego zdaniem – przypadki rozstrzygania spraw o roszczenia do ziemi na korzyść emigrantów do Niemiec z lat 70.–80., a nie osób, które zajęły pozostawione przez nich nieruchomości. Zatem prezes PiS jednoznacznie dał do zrozumienia, że władza życzy sobie, aby sędziowie orzekali na korzyść obywateli polskich, a nie zagranicznych. A do egzekwowania tego życzenia władza ma nowe postępowanie dyscyplinarne. Już zapowiedziała, że kary będą również za wyroki.

Te postępowania za chwilę ruszą, wiec nie będą to opowiadania o żelaznym wilku, tylko realność.

Lista represjonowanych sędziów wydłuża się

A jeśli ktoś próbowałby argumentować, że nie będzie tak źle, bo nawet za komuny uznawano wyroki polskich sądów za granicą, to warto przypomnieć, że za komuny – po 1956 r. – władza nie groziła sędziom i nie robiła takich czystek w sądach jak dzisiaj. Nie używała dyscyplinarek do zastraszania sędziów, nie poniżała publicznie ich godności i nie odbierała wiarygodności. To, co się dzieje dzisiaj, jest sytuacją bez precedensu.

A lista sędziów, którzy już doznali represji władzy, z dnia na dzień się wydłuża (POLITYKA z 25 września „Jak PiS rozprawia się z niepokornymi sędziami”). Niektórych spotykają represje piętrowe, jak krakowskiego sędziego Waldemara Żurka, którego na celownik wzięła CBA, został przeniesiony do innego wydziału, a teraz ma kolejne, trzecie już bodaj, postępowanie dyscyplinarne. Zaś uzależniona od PiS KRS posłała do sądu dyscyplinarnego wniosek osoby prywatnej o postępowanie dyscyplinarne wobec sędziów Sądu Najwyższego za zadanie pytania prejudycjalnego Trybunałowi Sprawiedliwości.

Takich działań władzy wobec sędziów nie było nawet w stanie wojennym. A więc nietrudno będzie przekonać zagraniczne sądy, że polski wymiar sprawiedliwości nie działa w warunkach niezawisłości i niezależności. Niezależnie od heroicznej postawy wielu sędziów. Europejskie standardy nie wymagają bowiem heroizmu, ale tego, by sędziowie mieli odpowiednie warunki do niezawisłego orzekania.

Tak PiS wyprowadzi polskie sądownictwo nie tylko z Unii, ale też z kręgu cywilizacji zachodniej. Jak zrobił to już z Trybunałem Konstytucyjnym, który na zagranicznych konferencjach stał się tematem referatów i dyskusji nad polskim fenomenem.

Czytaj także: Komisja Europejska zaskarżyła ustawę o SN

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną