O skandalicznych konkluzjach prokurator Magdaleny Kołodziej, która umorzyła śledztwo w sprawie pobicia kobiet protestujących podczas ubiegłorocznego Marszu Niepodległości, informował kilka dni temu Piotr Pytlakowski. Uzasadnienie jej decyzji to czytelny dowód na to, że część obywateli nie może dziś liczyć na ochronę państwa – dziwnym trafem dotyczy to tych, którzy upominają się o poszanowanie zasad państwa prawa i wolności obywatelskich. Jak wspomniane protestujące, członkinie Obywateli RP i Strajku Kobiet.
Prokurator bez skuteczności
Według prokurator Kołodziej lżenie i pobicie aktywistek, które w proteście przeciwko brunatnym hasłom propagowanym przez narodowców usiadły na trasie ich przemarszu z transparentem „Faszyzm Stop”, nie narusza interesu społecznego. Co więcej, mężczyźni, którzy „zadawali kopnięcia, popychali, po czym szli dalej”, w opinii prokurator robili to nieumyślnie, nie w celu pobicia, ale „okazania swego niezadowolenia”. A umiejscowienie i charakter obrażeń „wskazują, iż przemoc ze strony napastników nakierowana była na mniej newralgiczne części ciała”. Stąd konkluzja prokurator, iż przestępstwo powinno być ścigane nie z urzędu, ale z oskarżenia prywatnego. Tym bardziej że pokrzywdzone są „osobami dorosłymi i wykształconymi” i „z uwagi na wykonywaną w większości przez nie aktywność zawodową, jak również pozazawodową nie sposób im przypisać jakichkolwiek ułomności, nieporadności w dochodzeniu swoich praw. (...) Fakt podejmowania przez pokrzywdzone inicjatyw społecznych wskazuje na to, że potrafią skutecznie dochodzić swoich praw”.
Czytaj także: