Kraj

Jaki kraj, taki Obama

Polityka
Mamy wątpliwości, czy sztab Patryka Jakiego do końca przemyślał wyborcze hasło.

Patryk Jaki wybrał już główne hasło, z którym będzie walczył o prezydenturę Warszawy. Brzmi ono: „Nie mówcie, że się nie da”. Rzeczywiście, skoro dało się wymyślić takie hasło, to nie ma co mówić, że nie da się skopiować cudzego sloganu wyborczego, wystarczy przecież – jak w tym wypadku – krótkie i pozytywne „Yes, we can” Baracka Obamy zamienić w dłuższe i negatywne „Nie mówcie, że się nie da” Patryka Jakiego i wygrana w kieszeni.

Trudno powstrzymać się od podejrzenia, że autor hasła naczytał się popularnych poradników o mocy pozytywnego myślenia i widział zbyt wiele filmów niosących krzepiące, lecz fałszywe przekonanie, że wystarczy tylko chcieć, żeby wszystko móc, albo że jeśli się nie wie, że nie można czegoś zrobić, to zawsze można to zrobić. Nie wiadomo, dlaczego pomysłodawca nie sięgnął w tej sytuacji po równie bezsensowne, ale za to dużo krótsze „Da się!”. Jako piarowiec polityka powinien przecież wiedzieć, że krótsze hasło łatwiej zapada w pamięć. Natomiast podręczniki reklamowej perswazji raczej odradzają posługiwanie się hasłami zalecającymi nierobienie czegoś i w ogóle zaczynanie od „nie”. Znaczące jest także, że zamiast wspólnotowego „my” (we can), pojawia się wyłączające i nie wiadomo do kogo skierowane zalecenie (polecenie?) „nie mówcie”. Może zresztą na tym polega przebiegłość i bezkompromisowość sztabu Jakiego: nie mówcie nam, że się nie da na nas głosować, bo się da, pod warunkiem że nie będziecie o tym mówili.

Należy jednak dostrzec, że slogan Jakiego trafnie opisuje jego własne osiągnięcia i adekwatnie odwołuje się do bieżących wydarzeń. Kandydat na prezydenta stolicy zwraca się do odbiorców szczerze i otwarcie: nie mówcie, że się nie da pomylić warszawskiej dzielnicy Praga ze stolicą Czech, bo da się, powierzając przygotowanie reklamówki niekompetentnym ludziom.

Polityka 36.2018 (3176) z dnia 04.09.2018; Felietony; s. 99
Reklama