Pogłoski krążyły już od kilku tygodni. Teraz już oficjalnie wiadomo, że Inicjatywa Polska prowadzi negocjacje z sojuszem Platformy i Nowoczesnej w sprawie wspólnych list do sejmików wojewódzkich. W sobotę zarząd stowarzyszenia Barbary Nowackiej zezwolił na rozmowy, w środę ma podjąć decyzję. Tempo rzeczywiście ekspresowe.
Plotka głosiła, że Nowacka ma dostać miejsce na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Sama zainteresowana zdementowała te doniesienia „To, co mnie politycznie interesuje, to wpływ na politykę krajową. Celem moim i stowarzyszenia jest zaistnienie w wyborach krajowych i parlamencie” – mówiła w TOK FM.
Pasmo porażek i upokorzeń
Alians z Koalicją Obywatelską PO i Nowoczesnej to mimo wszystko zaskakująca wolta, bo Barbara Nowacka od lat była nadzieją lewicy. Córka Izabeli-Jarugi-Nowackiej, związana z Ruchem Palikota, była de facto twarzą lewicowej koalicji w wyborach do Sejmu w 2015 r. Potem była wiązana z inicjatywą Roberta Biedronia, ale rozmowy zakończyły się fiaskiem. Teraz zapewne dołączy do centroprawicowej koalicji. Ale czy należy jej się dziwić?
Po upadku z hukiem rządów SLD (afera Rywina czy starachowicka) na początku poprzedniej dekady historia lewicy w Polsce, zwłaszcza na scenie ogólnokrajowej, to pasmo porażek i upokorzeń przetykane z rzadka niewielkimi sukcesami. Nieco lepiej było w wyborach lokalnych, gdzie politycy związani z SLD wygrywali w Krakowie, Rzeszowie czy Częstochowie. Przypieczętowaniem tych kilkunastu złych lat były wybory w 2015 r., w których żadnej lewicowej partii nie udało się wejść do Sejmu.
Czytaj także: Trzy lewe ręce, czyli Sierakowski o polskiej lewicy
Czy ta porażka cokolwiek nauczyła polską lewicę? Niewiele. Na niecałe trzy miesiące przed wyborami samorządowymi wygląda na to, że przystąpi do nich jeszcze bardziej podzielona niż wcześniej. Jedynym ugrupowaniem cieszącym się jakim takim poparciem (ok. 9 proc.) jest SLD, ale jego wyniki to w dużym stopniu zasługa starzejącego się postpeerelowskiego elektoratu. Poparcie innych mieści się w granicach błędu statystycznego.
Z sondaży wynika, że wyborców deklarujących się jako lewicowi jest w Polsce w ostatnim czasie poniżej 20 proc. A partią, która utrzymuje wśród nich największe poparcie, jest wciąż... Platforma Obywatelska.
Wybrała skuteczność
Nowacka, chcąc odgrywać rolę w poważnej polityce, powinna w końcu wejść do Sejmu. Jakie miała opcje? Budowanie nowych partii na lewicy do tej pory kończyło się zawsze porażkami, czy robili to doświadczeni politycy (Marek Borowski, Dariusz Rosati), czy młodzi zdolni (Adrian Zandberg). Współpraca z SLD także nie daje gwarancji sukcesu, a przez „nową lewicę” i tak zostałaby odebrana jako zdrada.
Nowacka wybrała współpracę z największym ugrupowaniem opozycji, idąc drogą wielu lewicowych polityków, którzy wcześniej podejmowali takie decyzje (jak Danuta Hübner czy wspomniany Rosati). To ryzykowna decyzja, bo dla wielu mocno lewicowych działaczy Inicjatywy liberałowie są większym wrogiem niż PiS. Część z nich zapewne odejdzie, jeśli dojdzie do sfinalizowania współpracy.
Z drugiej strony Nowacka może liczyć na zwolenników szerokiego frontu opozycji przeciwko PiS oraz na wyborców lewicowych i centrolewicowych, którzy i tak głosują na PO i Nowoczesną. W tym sensie Nowacka postawiła na polityczą skuteczność, bo sojusz z Koalicją Obywatelską daje jej zwolennikom dużo większe szanse na mandaty: najpierw w sejmikach, a potem być może w Sejmie. A bez tego trudno o realny wpływ na to, co się dzieje w kraju – a to przecież jest solą polityki.