Agata Kornhauser-Duda, małżonka prezydenta, po wielkiej aktywności w kampanii wyborczej zamilkła na trzy lata. I nic nie zapowiada, że to się zmieni. – Przekonywaliśmy pierwszą damę, aby się przełamała, aby udzieliła jakiegoś wywiadu, nawet nie na żywo, z możliwością dubli, ale konsekwentnie odmawia. Nie jest aktywna w mediach, ale przez te trzy lata była naprawdę bardzo zapracowana – mówi urzędnik Kancelarii Prezydenta. Pierwsza dama wywiadów konsekwentnie odmawia, za dziennikarzami nie przepada, kamery ją stresują.
Na oficjalnej stronie prezydenta podsumowano tę trzyletnią działalność Agaty Kornhauser-Dudy. To 150 indywidualnych wizyt krajowych, 42 zagraniczne, 20 przyjętych delegacji zagranicznych, 135 spotkań w Pałacu Prezydenckim, 84 spotkania z grupami zwiedzającymi siedzibę głowy państwa, 88 udzielonych lekcji języka niemieckiego, 118 wystosowanych oficjalnych listów okolicznościowych, wsparcie ponad 90 inicjatyw charytatywnych, 227 inicjatyw objętych honorowym patronatem oraz 11 objętych patronatem długofalowym. Na stronie kancelarii w zakładce „wypowiedzi pierwszej damy” znajdziemy tylko 118 listów. List to też jakaś wypowiedź, ale jednak pisemna, mniej bezpośrednia i bardziej urzędowa.
Środowiska kobiece najbardziej wypominają Agacie Dudzie, że nie zabrała głosu na temat ich praw, że milczała, kiedy PiS chciał zaostrzyć ustawę antyaborcyjną. Nawet nie spotkała się z kobietami w tej sprawie, ale za to znalazła czas (i nic w tym złego), by zaprosić do pałacu redakcję magazynu o psach i kotach, by rozmawiać na temat praw zwierząt.
Ostatnio o pierwszej damie zrobiło się głośno, kiedy z mężem odwiedzili popularny fast food. Ktoś zapytał ich tam, dlaczego prezydent łamie konstytucję, a Agata Kornhauser-Duda zareagowała dość nerwowo, dopytując, o który konkretnie artykuł ustawy zasadniczej chodzi. Jak można usłyszeć w Pałacu przy Krakowskim Przedmieściu z jednej strony prezydentowa źle znosi krytykę, która spływa na jej męża, przede wszystkim za uległość wobec prezesa z Nowogrodzkiej, ale z drugiej strony ataki na Andrzeja Dudę podobno zbliżyły małżonków do siebie.
Właściwie dobrze ocenia się tylko stroje pani prezydentowej. Dobiera je z klasą i bardzo elegancko prezentuje się u boku prezydenta. Na tym polu zaliczyła tylko jedną wpadkę. Ostatnio, na zakończenie oficjalnej wizyty na Łotwie, wystąpiła w koszulce marki Red is Bad, która to marka deklaruje się jako przeciwnik UE. I do tego orzeł z koszulki nie był orłem z polskiego godła.
Wszyscy pamiętają, że w kampanii wyborczej już na ostatniej prostej pretendentka do tytułu pierwszej damy mówiła do Jarosława Kaczyńskiego: „Nie wiem, dlaczego nasi przeciwnicy są tacy strachliwi. Z całym szacunkiem, panie prezesie, ja się pana nie boję”. Przez te trzy lata pokazała jednak, że boi się chyba nie tylko prezesa, ale nawet wypowiedzieć własne zdanie.