Tego lata największymi zagrożeniami dla Polski i Polaków są: podkop robiony pod Polską oraz wąż pyton. Mający co najmniej 6 m pyton pojawił się nad Wisłą nagle i nie wiadomo skąd. Podkop, który ma o wiele więcej metrów, zdaniem premiera Morawieckiego jest efektem długotrwałej kreciej roboty wrogów Polski, mającej na celu jej osłabienie.
Przemieszczającego się w stronę stolicy pytona, który dla zmylenia zrzucił skórę, widziało kilku naocznych świadków, chociaż nie ma pewności, czy nie znajdowali się oni w stanie wskazującym na spożycie. Podkop jest schowany głęboko pod ziemią, dlatego widział go tylko premier Morawiecki, co zresztą również wskazuje na to, w jakim stanie się on znajduje.
O tym, że podkop jest groźniejszy od pytona, świadczy fakt, że w przemówieniu na Jasnej Górze premier Morawiecki osobiście ostrzegł przed nim Polaków, a o pytonie w ogóle nie wspomniał. Chociaż miejmy nadzieję, że jeszcze wspomni, skoro np. na spotkaniu z mieszkańcami Łodzi ni stąd, ni zowąd wspomniał o polskich furmankach, które w zestawieniu z pytonem nie są żadnym zagrożeniem, ale którymi, jak przyznał, elity III RP „chciały zawstydzić i pognębić narodową dumę Polaków”, specjalnie pokazując je tak, „żebyśmy nie byli dumni z Polski, żebyśmy się za Polskę wstydzili”.
Sprawa podkopu jest poważniejsza od sprawy pytona także dlatego, że przed pytonem można się bronić, a przed podkopem – nie. Nie oszukujmy się, dopóki premier Morawiecki tej sprawy nie upublicznił, nikt nie miał pojęcia, że podkop jest w ogóle przez normalnego człowieka do pomyślenia. Mimo to niechętne Morawieckiemu media i tak bardziej straszą pytonem, co uważam za nieodpowiedzialne, biorąc pod uwagę, że pyton zagraża tylko niektórym Polkom i Polakom, a podkop – wszystkim.