Nie łamiemy konstytucji – ogłosił Jarosław Kaczyński. Dowodząc po raz kolejny, że jest bezczelnie cyniczny, albo – co równie groźne – że prawo traktuje z niebywałą, acz butną ignorancją.
Maniera prezesa PiS
W wywiadzie dla własnego pisma „Sieci” prezes Prawa i Sprawiedliwości za „bezczelne kłamstwo” uznał zarzut, że rządząca ostatnio Polską partia łamie Konstytucję RP. Konstytucja – wywodził – wprost stwierdza, że wiek emerytalny sędziów określa przecież ustawa. Uwagę było nie było swoich propagandzistów, że jednak próba odesłania sędziów na emeryturę następuje podczas ich kadencji, skwitował stwierdzeniem, iż jest to „najwyżej czysty spór prawniczy” – „co jest lex specialis, a co lex generalis”. Taki sposób zdawkowego obchodzenia pytań, na które odpowiedź jest oczywista, lecz niewygodna dla prezesa, jest od dawna specjalnością i manierą Kaczyńskiego.
Liczne dowody łamania prawa
Nie sposób też kolejny raz wyliczać przypadków gwałcenia przez funkcjonariuszy PiS – prezydenta, członków rządu i władz parlamentu – czy to litery, czy ducha konstytucji, ale też przepisów niższej rangi czy procedur parlamentarnych. Czyny są spisywane i materiału na akty oskarżenia przed Trybunałem Stanu jest sporo.
Podobnie jak trudno ponownie tłumaczyć, że na prawo składają się nie tylko przepisy materialne, ale także procedury. A również zasady ogólne cywilizowanych systemów prawnych oraz duch poszczególnych rozwiązań i instytucji – bo te z kolei wpływają choćby na wykładnię, czyli interpretację przepisów.
Misja przesłania Kaczyńskiemu rzeczywistość?
Kaczyński, tkwiący w polityce od lat i podobno z upodobaniem czytujący klasyków tej dycypliny, powinien o tym wiedzieć. Chyba że buta wynikła z przekonania o własnej wyjątkowości i misji przesłania mu rzeczywistość. Albo jest jednak zwykłym ingnorantem zachowującym tylko pozory fachowości. Jak ów nagi król z baśni Andersena.
Wskazówką ułatwiającą rozwikłać tę zagadkę może być zawarty w tym samym wywiadzie wywód Kaczyńskiego na temat ordynacji wyborczych. Najpierw prezes PiS mówi, że Mateusz Morawiecki poprowadzi partię do wyborów samorządowych, w których partia chce „powiększyć stan posiadania”. Zapowiada jednak zaraz zmianę ordynacji w wyborach do europarlamentu, bo obowiązująca jest „wymyślona przez Giertycha”. Potem zauważa, że oczywiście przydałaby się również inna ordynacja do Sejmu i Senatu, ale przy próbie jej zmiany „padłyby takie zarzuty, że nie warto”.
PiS musi więc nastawić się na rywalizację wedle dotychczasowych reguł wyborczych. Trudno o lepszy dowód skrajnie instrumentalnego podejścia do prawa, procedur i zasad.