Za nami przesłuchanie rządu przed Radą Europejską, czyli kolejny krok w procedurze ochrony praworządności. W czwartek rzecznik generalny unijnego Trybunału Sprawiedliwości wyda opinię w sprawie pytania irlandzkiego sądu zmierzającego do ustalenia, czy polski wymiar sprawiedliwości po „dobrej zmianie” spełnia unijne standardy niezależności i niezawisłości. W czwartek odbędzie się też ostatnie przed tzw. wycinką sędziów Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Sama „wycinka” (określenie nawiązuje do wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, której wstrzymanie nakazał Trybunał Sprawiedliwości UE) we wtorek, 3 lipca. Pojawiły się wezwania do stawienia przez sędziów SN czynnego oporu.
Co zrobi Unia Europejska? Władza PiS? Sędziowie?
Unia w sprawie polskiego sądownictwa może postawić na polityczną, niezbyt efektywną ścieżkę procedury ochrony praworządności z art. 7 Traktatu. Ale może też powierzyć sprawę polskiego wymiaru sprawiedliwości niezawisłemu sądowi, czyli Trybunałowi Sprawiedliwości UE. O ile polski rząd może wywierać dyplomatyczne naciski na Komisję, o tyle na Trybunał nie ma wpływu. Ani on, ani Komisja.
Antysędziowska ofensywa
Według wielu obserwatorów to, że Komisja Europejska zdecydowała – dość nagle – przesłuchać polski rząd przed Radą Europejską, oznacza, że postawiła na drogę polityczną. Czyli na „pozostawanie w dialogu z Polską”. Znakiem, że Komisja woli środki polityczne, jest także jej stanowisko zajęte podczas rozprawy 1 czerwca przed Trybunałem w sprawie pytania sądu irlandzkiego: przedstawiciel Komisji argumentował, że europejski nakaz aresztowania – który jest powodem zadania pytania przez sąd irlandzki – wykonuje się automatycznie i nie można badać przy tej okazji gwarancji w Polsce prawa do bezstronnego sądu.