Dzieło destrukcji rozpoczęte potyczką z Senegalem zostało dokończone przez Jamesa Rodrigueza i jego kolegów. Kolejny raz nie dało się uniknąć przeklętej triady meczów: otwarcia, o wszystko i o resztki honoru. Polacy, co się stało? Bardzo trudno zebrać myśli, gdy jeszcze czuje się na skórze baty zafundowane przez rywali. Dla naszych piłkarzy to była impreza życia. Nie pocieszyli się nią ani przez chwilę.
Logika nie przełożyła się na efekty
Adam Nawałka zmienił wyjściowy skład w czterech miejscach. Thiago Cionka, Jakuba Błaszczykowskiego, Kamila Grosickiego i Arkadiusza Milika zmienili Jan Bednarek, Bartosz Bereszyński, Jacek Góralski i Dawid Kownacki. Każda z tych zmian miała bardzo logiczną podbudowę. Ale logika nie przełożyła się na boiskowe efekty.
Niby zaczęło się całkiem składnie. Polacy przejęli inicjatywę, byli dość agresywni i wydawało się, że dobrze usposobieni. Wydawało się – przez kilkanaście minut. Później było już tylko gorzej. Yerry Mina, Radamel Falcao i Juan Cuadrado po kolei zakopywali coraz głębiej nasze nadzieje. Symbolem upadku stał się dla mnie Kamil Grosicki, który wszedł po godzinie na plac gry, niczego nie pokazał, a na kilka minut przed końcem w pewnym momencie po prostu się rozpłakał.
Dziś, gdy gorączkowo szukamy odpowiedzi na pytanie, co się stało, często mówi się o błędzie z umiejscowieniem naszej mundialowej bazy w Soczi. Wysokie temperatury i wilgotność powietrza miały wyssać z Polaków wszelką energię. To byłoby jednak za proste wytłumaczenie. Tak samo jak narzekanie, że długo trzeba było czekać na pierwszy mecz. Brak Kamila Glika (który zaliczył wymuszony epizod w spotkaniu z Kolumbią) też nie jest usprawiedliwieniem. Kto zagwarantuje, że Glik rozbijałby wszystkie ataki nieprzyjacielskich sił? Może dostosował się do poziomu kolegów?
Czytaj także: Polska przegrała z Kolumbią. Ten kraj walczy o powrót do normalności
Kilka ważnych pytań do Nawałki i drużyny
Bardzo chciałbym, żeby po powrocie z Rosji Adam Nawałka trochę doszedł do siebie, a potem postarał się powiedzieć, co się stało. Pod warunkiem że nie schowa się za nic niewnoszące banały.
Trzeba też zadać kilka pytań Robertowi Lewandowskiemu, hołubionemu i w zasadzie wyjętemu dotychczas spod krytyki. Czy naprawdę to, że trwa jego ostra licytacja z pracodawcami z Bayernu, nie ma wpływu na formę? Można zrozumieć, że był pod szczególną opieką obrońców przeciwników, ale nawet biorąc to uwagę, pokazał naprawdę niewiele. Jeśli mówimy o liderach kadry, to mamy na myśli przede wszystkim Lewandowskiego.
Wiara w świetną dyspozycję Grzegorza Krychowiaka i Jakuba Błaszczykowiego okazała się zwykłym chciejstwem. Nazwiska i pytania można by mnożyć.
Wszystkie cierpkie słowa, które teraz zostaną wypowiedziane czy wykrzyczane, nie powinny przekreślić kilku lat przyjemności, które czerpaliśmy z gry reprezentacji. Niestety zanosi się na to, że jedna czwarta finału Euro 2016 była szczytem jej możliwości, a nie początkiem drogi na szczyty.