Kraj

Posłowie opozycji nie są od tego, żeby zapewniać komfort psychiczny premierowi

Sławomir Nitras Sławomir Nitras Agencja Gazeta
PiS szedł do wyborów z obietnicą „pakietu demokratycznego”, który miał zwiększyć prawa opozycji w Sejmie. Zamiast tego sypią się kary.

W Sejmie nigdy nie jest za grzecznie. Posłowie sobie przeszkadzają, przerywają, nagrywają się telefonami komórkowymi; niektórzy sprawiają wrażenie, jakby nic innego robić nie umieli. Bywa trochę jak na licealnej wycieczce, a trochę jak na meczu, gdzie piłkarze lubią faulować tak, żeby sędzia nie widział, a przeciwnik poczuł.

Poseł Nitras ukarany za przeszkadzanie

Posłów do porządku może przywoływać marszałek lub wicemarszałek prowadzący obrady. Potężniejszy bat ma Prezydium Sejmu, które może karać posłów finansowo za szczególnie ciężkie wykroczenia: „W przypadku uniemożliwiania przez posła pracy Sejmu lub naruszenia przez posła swoim zachowaniem na sali posiedzeń powagi Sejmu lub 4, Prezydium Sejmu może podjąć uchwałę o obniżeniu uposażenia posła, w wysokości nieprzekraczającej 1/2 uposażenia miesięcznie na okres nie dłuższy niż 3 miesiące”. Taką karę – w jej maksymalnym wymiarze – dostał w zeszłym tygodniu Sławomir Nitras z Platformy za to, że ponad 30 razy przerywał wystąpienie Mateusza Morawieckiego. A to krzyknął „kłamiesz jak komunista”, a to ironizował „jest pan za skromny” czy „obniżacie podatki, wprowadzacie daniny”.

Czytaj także: Marszałek Kuchciński podsumowuje dwa lata Sejmu. I mija się z prawdą

Karę nałożyło Prezydium Sejmu w składzie: marszałek i dwóch wicemarszałków z PiS i trzech wicemarszałków z PO, Nowoczesnej i Kukiz ’15. W głosowaniu padł remis, a w takim przypadku decyduje głos marszałka.

Od czego są w Sejmie posłowie opozycji?

Powie ktoś, że poseł Nitras naprawdę chuligani i zakłóca powagę polskiego parlamentu.

Reklama