W historii Parlamentu Europejskiego można znaleźć przypadki eurodeputowanych – z różnych krajów zresztą – którzy podczas obrad wygłaszali rozmaite głupoty. Także Janusz Korwin-Mikke podczas swej zdumiewającej skądinąd kariery politycznej w Polsce wygadywał setki bzdur. Można nawet powiedzieć, że ją na tym – oraz na kłamstwach i obrażaniu konkurentów – zbudował.
W tym sensie trudno się dziwić, że w 2016 r. jako eurodeputowany na forum europarlamentu porównał migrantów z Afryki do zalewającego Europę „szamba”. Ani też że w roku ubiegłym podczas debaty na temat różnic w wynagrodzeniach obwieścił, że kobiety powinny zarabiać mniej, bo „są słabsze, mniejsze i mniej inteligentne”.
Czytaj także: Boni się przywitał, Korwin-Mikke uderzył go w twarz. PE uchylił mu immunitet
Obie te wypowiedzi wywołały oczywiste oburzenie – m.in. za „hańbiące” uznało je Prezydium Parlamentu i w efekcie ukarało deputowanego m.in. czasowym pozbawieniem dziennej diety na utrzymanie. Sankcja to dość dotkliwa, bo chodzi w sumie o kilka tysięcy euro.
Sąd UE zadziwił decyzją
Teraz jednak Korwin-Mikke tę kasę dostanie, a na dodatek będzie mógł dalej pokpiwać sobie z ciała, w którym było nie było z własnej woli zasiadał (i z którego brał sporą pensję).
Oto sąd Unii Europejskiej w Luksemburgu unieważnił decyzje Prezydium Parlamentu dotyczące sankcji na (byłego już) europosła „J. Korwin-Mikke”. Choć sędziowie potwierdzili, że jego słowa na temat imigrantów i kobiet były „szczególnie szokujące”, to równocześnie przekonują, że kluczową kwestią jest wolność słowa parlamentarzystów. Sąd zaznaczył, że regulamin Parlamentu zawiera „wyraźny zakaz »wypowiedzi lub zachowań o charakterze zniesławiającym, rasistowskim czy ksenofobicznym«”. Tyle że zgodnie z literalną wykładnią samo jego złamanie nie może prowadzić do ukarania eurodeputowanego – warunkiem koniecznym do nałożenia sankcji jest bowiem równoczesne zakłócanie prac Parlamentu. Co więcej, sędziowie – wbrew sugestiom Prezydium europarlamentu – nie uznali za takie „zakłócenie” faktu, że wyskoki Korwin-Mikkego godzą w reputację i godność tej instytucji.
Czytaj także: Partia Janusza Korwin-Mikkego daje zarobić swoim
A co z jakością demokratycznej debaty?
Tymczasem tak naprawdę trudno dociec, jaką wartość dla jakości demokratycznej debaty – a na to powołują się sędziowie, uchylając sankcje wobec Korwin-Mikkego – ma przyrównywanie ludzi uchodzących często przed śmiercią i wojną do szamba i teza o mniejszej inteligencji kobiet.
Formalistyczne podejście sędziów w tej sprawie będzie miało jeden skutek: popisom o podobnym poziomie nie będzie końca. Parlament Europejski stanie się coraz częściej forum wygłaszania kolejnych idiotyzmów, obelg i stwierdzeń zwyczajnie żenujących (a od czasu do czasu ktoś przypomni, że rolę odegrał w tym jakiś Polak). O tym, że śladem uniewinnionego rzekomo Korwin-Mikkego pójdą tabuny wyznawców w kraju, już nie wspominając.