Kraj

Czy PiS kasuje śmigłowce?

Zamiast zakupu nowych maszyn planowane są głównie remonty starych. Na zdjęciu: śmigłowiec Mi-8 Zamiast zakupu nowych maszyn planowane są głównie remonty starych. Na zdjęciu: śmigłowiec Mi-8 Łukasz Hejnak / Flickr CC by 2.0
Rząd każe wojskowym pilotom latać przynajmniej kolejne dziesięć lat na niemal muzealnym sprzęcie. Z ambitnego programu śmigłowcowego nie zostało prawie nic.

Szok i niedowierzanie – to uczucie towarzyszyło sejmowej wypowiedzi wiceministra obrony Wojciecha Skurkiewicza, który w miniony czwartek, przy okazji odpowiedzi na poselskie pytanie, przedstawiał kształt wojskowego programu zakupu śmigłowców. Szok – bo minister praktycznie ten program skasował. Niedowierzanie – bo gdzieś tli się jeszcze nadzieja, że albo się pomylił, albo na kartkach, z których czytał, miał wypisane złe dane. Tylko dlatego tytuł tego artykułu zawiera znak zapytania.

Trzeba przypomnieć, że program śmigłowcowy dla wojska jeszcze w poprzedniej kadencji zakładał kupno w ciągu kilku lat 50–70 śmigłowców wielozadaniowych (ściślej: kilku wyspecjalizowanych typów zbudowanych na wspólnej platformie) oraz 30 uderzeniowych. Postępowanie na zakup śmigłowców wielozadaniowych wygrały francuskie H225M Caracal, ale do zakupu nie doszło, bo rząd PiS w 2016 roku anulował zamówienie od Airbusa. Procedura zakupu śmigłowców bojowych, mimo zapowiedzi uznania ich za priorytet w maju 2014 roku, nie zaczęła się ani w poprzedniej, ani w tej kadencji.

Śmigłowce – test dla nowego MON

Temat śmigłowców należy do najchętniej dyskutowanych w mediach i przez polityków. Za czasów Antoniego Macierewicza był też osią wielu niespełnionych deklaracji. Po fiasku kilku deklarowanych terminów ostatecznie w zeszłym roku uruchomiono dwa zamówienia – na osiem śmigłowców dla sił specjalnych i na cztery do ośmiu (bo to była już opcja) maszyn do zwalczania okrętów podwodnych z funkcją morskiego poszukiwania i ratownictwa.

Reklama