W nocy opracowano nowe procedury wchodzenia do Sejmu dla gości czy wycieczek. Metalowe barierki blokują swobodne wejście do biura przepustek, a każdy, kto chce przekroczyć ich linię, musi dać się wylegitymować, zanim w ogóle wejdzie do budynku. Drzwi strzegą funkcjonariusze straży marszałkowskiej i policji.
11 kwietnia Obywatele RP rozpoczęli okupację biura przepustek Sejmu, domagając się zniesienia wydanych im zakazów wstępu na teren parlamentu. Na szklanych drzwiach zawisł ręcznie napisany list do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. „My, Obywatele RP, żądamy cofnięcia wydanych na podstawie pańskiego rozporządzenia zakazu wstępu na teren Sejmu. Nie wolno nikogo pozbawiać praw bez wyroku sądu. Pański zakaz łamie prawo. Oczekujemy pana w biurze przepustek, skąd nie odejdziemy do czasu pańskiej wizyty. W imieniu Obywateli RP Paweł Kasprzak”.
Czytaj także: Nie będzie miesięcznic. To zwycięstwo Obywateli RP
Obywatele RP walczą o prawa i wolności dla wszystkich
Marszałek Sejmu nie pojawił się, mimo że blokada działania biura, prowadzona przez ok. 50 osób, trwała ponad 12 godzin. Za to w nocy, już po zakończeniu prac Sejmu, protestujący zostali wyniesieni przez straż marszałkowską przed budynek. Tu policja ich otoczyła i legitymowała, informując o postawieniu im zarzutów z paragrafu 193 kk, tj. tzw. zakłócenia miru domowego, za który grozi kara nawet do roku więzienia. Obywatele RP już przechodzili procesy z powodu tego właśnie zarzutu i mają prawomocne, uniewinniające wyroki sądów. Członkowie ruchu podkreślają absurdalność powodów, z jakich swoje zakazy otrzymali. „Decyzja Kuchcińskiego dotyczy obywateli, którzy dopuścili się zbrodni rozwinięcia na terenie Sejmu – ale zawsze przed budynkami, nigdy wewnątrz – transparentów lub np. wyłącznie flagi narodowej. Skutkiem jest zawsze natychmiastowa, brutalna interwencja straży marszałkowskiej i co najmniej roczny zakaz wstępu do Sejmu”.
Czytaj także: Obywatele RP chcą przywrócić prawo do demonstrowania na terenie Sejmu
Środowa okupacja biura wyglądała iście piknikowo. Zmęczeni wielogodzinnym protestem ludzie pokładali się na kanapach dla interesantów w przedsionku między drzwiami wejściowymi a właściwymi. Domagający się zniesienia zakazów siedzieli lub leżeli wprost na ziemi. Przed wejściem rozstawiono coś na kształt strajkowego bufetu, z wrzątkiem w termosach, kawą, herbatą, kanapkami i słodyczami. Tu Obywatele RP wychodzili palić, udzielać wywiadów, stąd też w małych grupkach wychodzili do pobliskiej restauracji do toalety. Wieczorem dowieziono im pizzę, ciepłe koce, powerbanki... Przyjęta formuła nie powinna jednak nikogo zrażać w ocenie wagi tego protestu, bo jeśli ruch Obywateli RP będzie konsekwentny w swych działaniach, ma ogromne szanse na zwycięstwo. Czyli na odzyskanie praw obywatelskich i wolności zabranych im nie poprzez wyrok sądu, a poprzez decyzję administracyjną wydaną przez marszałka Sejmu.
Obywatele RP będą wracać pod Sejm do skutku
Protestujący zapowiadają, że będą wracać do skutku, w pełni świadomie decydują się także na ewentualne prawne konsekwencje. „Za utrudnienia przepraszamy. To jest strajk obywatelski. Wiemy, że naruszamy prawo, blokując działania instytucji państwowej. Przyjmujemy pełną odpowiedzialność karną”.
Na razie słowa dotrzymują. 12 kwietnia o godz. 12 zorganizowali konferencję prasową, choć już do biura przepustek wejść nie mogli. Policja wygrodziła barierkami całe dojście do budynku, a strażnicy marszałkowscy legitymują obecnie każdego, kto chce przejść. Czy mają takie kompetencje? Odpowiedź na to pytanie poznamy zapewne niedługo.
Czytaj także: Obywatele RP, punkt oporu wobec władzy
Czy ludzie spoza ruchu Obywateli RP wesprą ten protest?
Obywatele RP okupują więc obecnie teren przed nowymi barierkami. Siedzą na murku z transparentem „Znieść zakazy”, który jeszcze wczoraj powiewał nad daszkiem do biura przepustek. Obok wystawione są skrótowe postulaty protestujących. Proste i zrozumiałe dla każdego.
Czy ludzie spoza tego ruchu obywatelskiego wesprą ten protest? Czy będzie im się chciało walczyć o swoje wolności i prawa? Podjęcie takiego sprzeciwu nie jest tym samym, co uczestnictwo w jakimś marszu z punktu A do punktu B, który jedynie zwraca uwagę społeczną na dany problem. To jest konkretna presja i prawdziwe konsekwencje prawne wynikające z podjętego działania. Ale także idąca za nimi realna szansa na zmianę obecnego stanu rzeczy.