Oficjalnie mamy w kraju blisko 71 tys. zabytków. Od pałaców i zamków po chałupy, młyny i karczmy. Ale to obiektom sakralnym tradycyjnie dostawał się dotychczas największy kawał tortu w systemie resortowego wsparcia. W latach 2008–16 przekazano na poprawę ich kondycji łącznie 400 mln zł, czyli 63 proc. całości kwot przeznaczonych na ratowanie zabytków. Dużo. Ale okazuje się, że można jeszcze więcej. W ogłoszonym przez resort kultury najnowszym rozdziale funduszy instytucje Kościoła katolickiego stanowią aż 88 proc. wszystkich beneficjentów (346 na 394 pozytywnie rozpatrzonych wniosków), a jeśli dodać do tego obiekty historycznie związane z religią, to ów wskaźnik wzrośnie do 91 proc. Aż 87,5 proc. z sumy dofinansowań popłynie w tym roku na konto przeróżnych instytucji kościelnych, od parafii przez opactwa, klasztory, diecezje, domy zakonne, zgromadzenia sióstr, po kurie.
Wśród tych, którzy o dotację zabiegali, ale tym razem nie dostaną nawet złotówki, są m.in. Frombork (na konserwację murów obronnych), Krynica-Zdrój (na słynną willę Patria) czy Dalków (na odbudowę zawalonej więźby dachowej w wieży mieszkalnej z XV w.). Nie znalazły uznania wnioski o dofinansowanie renowacji zamków w Niemodlinie (XIV w.), Janowcu (XVI w.), Nowym Jasińcu (XIII w.), Otmuchowie (XIII w.) czy w Brodnicy. Z kolei na liście docenionych odnaleźć można kilka miejsc powszechnie znanych, choć wydawałoby się, że pozostających w niezłej kondycji, jak choćby klasztor ojców paulinów na Jasnej Górze (uzbierał 97 pkt na 100 możliwych w ocenie ekspertów – więcej miał tylko kościół Mariacki w Krakowie). Największym świeckim beneficjentem dotacji okazał się bardzo efektowny, ale z artystycznego punktu widzenia umiarkowanie znaczący, XIX-wieczny neogotycki pałac w Kamieńcu Ząbkowickim, a także dom solny w Lubaniu i most w Henrykowie (wszyscy po 1 mln zł).